|
by Anastasia D'angelo Wto Lis 12, 2013 5:43 pm Oczywiście nie dane było Anie porozkoszować się światłem, bowiem szybko otwór został zasłonięty. Nad ich głowami słychać było szum, ale kobiecie skojarzył on się w czymś innym. - Jakby ktoś oddychał... Brrrr! Okropne uczucie. Skierowała się za Arią, po drodze rzucając okiem na Jasona (choć było to trudne, zważywszy na ciemności). Zdawał sobie nic a nic nie robić z tego wszystkiego, jakby żył takim czymś na co dzień. Anastasia tylko pokręciła głową. Nikt też nie odpowiedział na jej zadane wcześniej pytania. Bestia, potwór, kosmita, coś, co goniło szatynkę jeszcze przed chwilą, teraz spokojnie stało sobie tyłem do nich. Villarin nawet przemówiła do niego, ale on pozostał w zasadzie bez żadnej widocznej reakcji. Za to gdy Ana podeszła bliżej, chcąc iść w ślady Arii, obcy odwrócił się w miarę gwałtownie, zważywszy na jego ruchy, i wgapiał się w nią. Przerażona, cofnęła się kilka kroków, byle dalej od niego. - Czego ode mnie chcesz? - spytała lekko drżącym głosem. Anastasia D'angelo
- Liczba postów : 119
Join date : 05/12/2012 Age : 36 Skąd : Paryż
by Jason Moore Sro Lis 13, 2013 10:06 pm Z pomocą zmysłu słuchu i latarki zarejestrował, że dziewczyny skierowały się znów do groty, z której chwile wcześniej uciekali. W jego opinii było to bezcelowe, więc poszedł w drugą stronę. Zatrzymał się mniej więcej tam gdzie wcześniej Ana. Skierował światło latarki w górę, jednak promień był zbyt słaby by oświetlić sklepienie. Jak się okazało, nie miało to większego znaczenia, bo w górze pojawiło się kilka światełek. Moore odsunął się nieznacznie gdy wspomniane światełka wyciągnęły się w promienie. Po chwili na dnie pieczary pojawiła się trójka osobników w granatowych kombinezonach. Wydawali się nieco speszeni widząc Jasona przed sobą. On jednak nic sobie z tego nie robił i spokojnie przyglądał im się w świetle latarki. - Kim jesteś? - spytał chrapliwie najwyższy przybysz. - Możecie mnie nazywać Moore. Chwilowo dowodzę tu swoją jednoosobową kompanią - odparł spokojnie. Jason Moore
- Liczba postów : 125
Join date : 02/12/2012 Age : 38 Skąd : Nowy York
by Aria Villarin Czw Lis 14, 2013 6:24 pm Aria odwróciła się gwałtownie do Anastasii, prezentując malujący się na jej twarzy grymas zniecierpliwienia. - Prosiłam, żebyś została z Jasonem! - wykrzyknęła, czując narastające zdenerwowanie i frustrację. Że też nikt mnie nigdy nie słucha! - powtórzyła w myślach swoją stałą kwestię i przewróciła oczami. Niektórzy ludzie naprawdę chyba nie rozumieli, że nie potrafią się regenerować. Zapanowała nad głosem, utrzymując go w optymalnie spokojnym tonie i spróbowała przekonać kobietę do powrotu na bezpieczne miejsce. - Ano, proszę cię, natychmiast wracaj... - blondynce nie było dane dokończyć zdania, gdyż w mgnieniu oka została silnie pchnięta na skalną ścianę. Uderzyła o nią z impetem, spadając następnie prosto do błotnistej mazi. Z chwilą, gdy zanurzyła się po czubek głowy, poczuła, że została wepchnięta w tunel czasoprzestrzenny. Dokądś się przemieszczała. Aria Villarin- Administrator
- Liczba postów : 178
Join date : 19/11/2012 Age : 636 Skąd : Gallifrey
by Anastasia D'angelo Czw Lis 14, 2013 8:42 pm Jakim prawem ona w ogóle krzyczała na Anę? Niby wszyscy jesteśmy równi, ale potem i tak to ona dowodzi? Phi! Akurat, prosiłaś. Jak się okazało, nie tylko Anastasia skrzywiła się na nagły krzyk Władczyni Czasu. Bestia, zapewne uznając tamtą za zagrożenie, pchnęła ją w błoto. Nagły błysk i po blondynce nie pozostało ani śladu. What the...? Gdzie się podziała? Co to znowu za sztuczka?! Na szczęście, błotny kosmita stracił czymkolwiek zainteresowanie. Najwyraźniej znalazła się poza jego zasięgiem. Za to usłyszała za sobą... głosy. Przecież Jason nie mówiłby sam do siebie...? Odwróciła się, po czym zobaczyła oświetlanych latarką i promieniami biegnącymi z góry trzy człekopodobne sylwetki (doskonale zdawała sobie sprawę, jak mało prawdopodobne było to, że to ludzie). Nie dosłyszała w sumie ani słowa z tego, co mówili między sobą, więc odważnie wysunęła się z głębokiego mroku i stając obok Jasona, szepnęła: - Aria zniknęła. Co to za jedni? Musiała wyglądać niewiele lepiej od bestii spotkanej wcześniej, tak usmarowana błotem prawie od stóp do głów. Tyle że była zgrabniejsza. Anastasia D'angelo
- Liczba postów : 119
Join date : 05/12/2012 Age : 36 Skąd : Paryż
by Jason Moore Wto Gru 10, 2013 8:04 pm Wyczuł obok siebie obecność Any, jednak nie zwrócił na nią samą szczególnej uwagi. Co innego w kwestii przyniesionych przez kobietę rewelacji. Jak to Aria zniknęła? Lakoniczne stwierdzenie brunetki było wysoce niezadowalającym zeznaniem. Chociaż nie dał tego po sobie poznać, odczuł pewien niepokój. Wcześniej nieustalane zniknięcia Władczyni Czasu nigdy nie wróżyły nic dobrego. Zastanawiał się jakie kroki powinien przedsięwziąć. Mogli albo szukać Arii, albo ewakuować się stąd jak najszybciej. Oczywiście chciałe dowiedzieć się co się stało, jednak z logicznego punktu widzenia jeśli czaiło się tu niebezpieczeństwo, z którym nawet posiadaczka Silver Rose nie potrafiła sobie poradzić, najpewniej należało szybko się zmyć. - Szukamy tu rozwiniętych form życia, ale ludzi się nie spodziewaliśmy - przerwał rozmyślania Jasona głos przybysza. - Jesteście pokojową eskedycją badawczą czy przybywacie z planami podboju? - spytał otwarcie. - To zależy od tego co tu znajdziemy - odparł wymijająco tamten, a kombinezony przybyszów zatrzęsły się jakby ich posiadacze śmiali się po usłyszeniu doskonałego żartu. Jason uznał, że pora już przerwać tę pogawędkę. - Mam propozycję. Wskażemy wam kryjącą się tu formę życia, a wy zabierzecie nas ze sobą na pokład waszego statku. Podjął decyzję, sam. Ana pewnie będzie oburzona, że nie był łaskaw się z nią skonsultować. Moore był ciekaw czy dziewczyna zaoponuje. Przecież mogła chcieć zostać i bawić się z nieznanym. Jason miał jednak nadzieję, że ekspedycja rozpozna teren i podzieli się z nimi wynikami badań. To mogłoby rzucić nieco światła na sytuację w jakiej się znaleźli. Jason Moore
- Liczba postów : 125
Join date : 02/12/2012 Age : 38 Skąd : Nowy York
by Anastasia D'angelo Wto Gru 10, 2013 10:04 pm I znów kolejny facet ją ignorował! Nie, to było o wiele bardziej niż irytujące. To nie było pytanie retoryczne! - chciało się jej zakrzyczeć. Zamiast tego jedynie zgrzytnęła zębami. Nie miała dużego wyboru, jak tylko przysłuchiwać się rozmowie. Intencje przybyszów wzbudzały w Anastasii głęboki niepokój. Chwila, moment. Jak Jason może być tak samolubny i wystawiać jakiegoś niewinnego kosmitę na... zagrożenie? niebezpieczeństwo? W zasadzie to tylko oni wiedzą. Rzucając na trójkę spojrzenia spode łba, szybko powiedziała - trochę do Moore'a, trochę do nich: - Rozwinięta forma życia to to raczej nie była. Tyle że (znów) nie za bardzo jej słuchano, gdyż to właśnie słowa mężczyzny wywołały w grupce poruszenie. Zdawali się być bardzo usatysfakcjonowani przebiegiem sytuacji. Tylko jeden z nich zgłosił nie za głośne spostrzeżenie: - To nie pułapka? Można ich wziąć na pokład? Człowiek będący najwyraźniej dowódcą zmierzył Anę i Jasona wzrokiem, a potem zdecydowanie powiedział, stojąc naprzeciwko tamtego: - Pamiętaj, po co tu jesteśmy. Anie przebiegł po plecach dreszcz.
- Więc gdzie jest ta forma życia? I co to za jedna? - pytanie było wyraźnie skierowane do towarzysza Arii. Tymczasem Ana próbowała mu przemówić do rozumu, albo jakkolwiek, aby tylko posłuchał: - Ciekawa jestem, czy Aria poparłaby twoją decyzję. Sama natomiast pytała siebie: Co ja tutaj właściwie robię?
Spojrzała na swój nieodłączny aparat, którym już tak dawno nie robiła zdjęć. Nie tracąc czasu i niewiele się zastanawiając, szybko wyjęła go i cyknęła ze trzy fotki przybyszom. Zareagowali natychmiast, choć przecież nie włączyła lampy błyskowej. Jeden z nich złapał ją za ręce tak, że omal nie upuściła swojego cacka. Syknął: - Co ty robisz? Jęknęła: - Ał! To prawa autorskie tutaj też obowiązują? Puszczaj! Chyba się zorientował, że Ana nie mogła im zrobić krzywdy, więc niechętnie puścił - na rozkaz dowódcy, który dodał jeszcze: - Trzymajcie ją na oku. Anastasia D'angelo
- Liczba postów : 119
Join date : 05/12/2012 Age : 36 Skąd : Paryż
by Jason Moore Wto Gru 10, 2013 10:25 pm Gdy przybysze naradzali się, rozważając propozycję Moore'a, Ana znów postanowiła wtrącić swoją opinię. Jak zwykle z resztą niepotrzebną. Jason tym razem nie mógł jej już zignorować, więc odwrócił się do niej i patrząc dziewczynie w oczy przemówił cicho lodowatym tonem. - Nie pakujemy się tam, gdzie nie mamy żadnych szans. Jeśli mamy się czegoś dowiedzieć i ewentualnie pomóc Arii, to raczej dobrze by było gdybyśmy nie byli bezradni i zagubieni. Jak to mówią, dobry ratownik, to żywy ratownik. I jeśli poświęcając tę bestię mam się dowiedzieć czegoś pożytecznego, czegoś co można będzie później wykorzystać, nie zawaham się. Kończąc mówić, zorientował się, że mocno ściskał przedramię dziewczyny. Błyskawicznie rozluźnił uchwyt i odzyskał nad sobą kontrolę. Zwrócił się znów do ludzi w kombinezonach. - To jakieś monstrum żyjące w błocie. Nie wiemy jakie ma możliwości, poza tym, że potrafi unieruchomić ofiarę w podłożu i... - spojrzał przelotnie na brunetkę - ...prawdopodobnie jest w stanie wywołać halucynacje. Wskazał kierunek "badaczom", po czym obserwował jak dwoje z nich szykuje się do zbadania groty. W międzyczasie Anastasja postanowiła jeszcze cyknąć kilka fotek do pamiątkowego albumu, czego Jason nawet nie miał zamiaru skomentować. Trzeci członek oddziału "skafandrystów" został i uważnie im się przyglądał. Po jakimś czasie Moore zaczął odnosić wrażenie, że podłoże delikatnie drży. Jason Moore
- Liczba postów : 125
Join date : 02/12/2012 Age : 38 Skąd : Nowy York
by Anastasia D'angelo Sro Gru 11, 2013 7:49 pm No dobra, nie o taką uwagę mężczyzn Anie chodziło. Bo fajnie by było, gdyby chociaż jej słuchali, ale żeby od razu i ciągle łapać (boleśnie) za ręce? Jeszcze trochę, a połamią jej kości. Już przydałyby się ochraniacze. Kiedy Jason do niej cicho mówił, niemal czuła się, jakby jej groził, choć przecież to nie wynikało z jego słów. Jednak ton, mina, postawa zdawały się mówić: "Jeśli będziesz zawadzać, to nie zawaham się Cię usunąć, więc uważaj." Nic na to nie odpowiedziała, mężczyzna sam się zorientował, że powinien przestać. Może tylko w jej oczach widać było niemy ból.
Po kolejnym "przeboju" Anastasia miała nadzieję na trochę spokoju, żeby dowiedzieć się, co ludzie w skafandrach zrobią z bestią. To nie było jej dane, ponieważ poczuła coraz silniejsze wstrząsy. - Bestia się broni. Ich strażnik poruszył się niespokojnie. Nagle kobieta odczuła przeszywający ból głowy, aż jęknęła. Widocznie istota w chwili zagrożenia zwiększyła zasięg działanie telepatycznego, a nikła więź z Aną się odnowiła. Później nie było lepiej - do czasu, kiedy nagle jakby krzyk przeszedł w szept. Świadomość kosmity wisiała na włosku. Przybysze szybko wrócili do trójki ludzi. - Istota była nadwrażliwa, musieliśmy się bronić. Jest chyba śmiertelnie ranna, więc niezwłocznie musieliśmy ją przeteleportować, żeby ją zbadać. To nasza jedyna szansa. Teraz się stąd zwijamy. Drugi spojrzał na D'angelo i Moore'a. - No chodźcie. My dotrzymujemy umów - popatrzył na nich z wyższością. Anastasia chcąc nie chcąc ruszyła za nimi i weszła w krąg światła. Za chwilę znalazła się na statku. Anastasia D'angelo
- Liczba postów : 119
Join date : 05/12/2012 Age : 36 Skąd : Paryż
by Jason Moore Czw Gru 12, 2013 9:34 pm Zauważył, że Ana znów prawie zwija się z bólu. Ileż można cierpieć na telepatię? Nie spytał jednak głośno, bo nie była to kwestia aż tak wielkiej wagi. W gruncie rzeczy, to był jej problem. "Odkrywcy" wrócili w pośpiechu z groty, gdzie ewidentnie narozrabiali. Jason tylko lekko się uśmiechnął słysząc ich relację. Potrafił docenić biegłość w naginaniu faktów. Nie pasowała mu co prawda wyższość z jaką się do nich odnosili, jednak w pełni ją rozumiał. Gdyby miał przewagę techniczną, też by się pewnie wywyższał, chociaż mogłoby się to okazać zgubne. Ale tacy już głupi ludzie są. Statek był ogromny i miał wewnątrz masę wolnej przestrzeni. Jednak jego design był zdecydowanie ziemski. Wszędzie uwijali się ludzie w kolorowych skafandrach, tylko oni się wyróżniali. Ubrudzeni błotem, w ubraniach z poprzedniej epoki. Nic dziwnego, że przyciągali spojrzenia. Nie podobało się to Jasonowi. - To wy sobie znajdźcie jakieś miejsca, a jak pozbędziemy się skafandrów to porozmawiamy - rzucił dowódca kompanii. - Chcemy się odświeżyć i możliwie przebrać - odparł stanowczo Moore. To czego chciał w tej chwili najbardziej, to wtopić się w tłum. Jason Moore
- Liczba postów : 125
Join date : 02/12/2012 Age : 38 Skąd : Nowy York
by Anastasia D'angelo Pią Gru 13, 2013 10:36 pm Nareszcie mogła się przebrać! I umyć, przynajmniej w miarę. Omal nie skakała z radości. Kiedy w końcu zmieniła ubranie, odetchnęła z zadowoleniem i ulgą. Łatwo odnalazła Jasona (był zaraz obok), a potem jakiś młody chłopak zaprowadził ich do skafandersów już bez kombinezonów. Anastasia zastanawiała się, o czym właściwie mieli rozmawiać. Nie wymieniała jednak uwag z Moorem, najwyraźniej czuł do tego typu spoufalania się niechęć. Kiedy tylko dotarli do celu, kobieta przeszła do konkretów: - Co z istotą, którą znaleźliście? Co z nią zrobicie?- Magmowa bestia żyje, to najważniejsze. Musimy przeprowadzić jeszcze bardziej szczegółowe badania, aby powiedzieć coś więcej... Ana szczerze wątpiła w to, że powiedzieliby im cokolwiek ani w to, że badania będą robione dla zdrowia kosmity. Czuła tylko, że istotnie żył. Po chwili jej myśli pobiegły w inną stronę. Wyraziła na głos jedną z nich: - Co z nami? Anastasia D'angelo
- Liczba postów : 119
Join date : 05/12/2012 Age : 36 Skąd : Paryż
by Jason Moore Pią Gru 13, 2013 11:49 pm Jason nie miał zamiaru wybrzydzać, więc generalnie wpakował się w to, co mu przyniesiono. Razem z Aną udał się na ustalone spotkanie. Cierpliwie czekał aż dziewczyna wypyta się o swojego przyjaciela/prześladowcę. Kiedy jednak zadała to naiwne pytanie o ich przyszły los, ledwie powstrzymał się przed wykonaniem klasycznego facepalmu. Jak można postawić się w roli podległej ofiary na samym początku pertraktacji? Postanowił jakoś ratować sytuację, przynajmniej na tyle, na ile się dało, skoro ich gospodarze już poznali "najsłabsze ogniwo". - Ja to widzę tak - wtrącił się, zanim ich rozmówca zdążył udzielić odpowiedzi. - Zabieracie nas w jakieś przyjemne miejsce, a dalej już sobie poradzimy. Macie może dostęp do Gallifrey?Ze wszystkich znanych mu planet prawdopodobieństwo znalezienia pomocy największe było właśnie w ojczyźnie Władców Czasu. Przy odrobinie szczęścia, może trochę większej odrobinie, znajdą Andraste, a przez nią trafią na ślad Arii. Plan genialny w swej prostocie miał oczywiście kilka sporych niedociągnięć, ale i tak należało zacząć od początku, czyli organizacji transportu. Jason Moore
- Liczba postów : 125
Join date : 02/12/2012 Age : 38 Skąd : Nowy York
by Anastasia D'angelo Sob Gru 14, 2013 7:40 pm Anastasia przy Jasonie coraz bardziej czuła się jak niedojda. Facet wtrącił się do rozmowy, dając przez to do zrozumienia, że im mniej się odzywa, tym lepiej. Wiedziała, że żeby zmienić jego stosunek do niej, musiałaby mu czymś zaimponować, ale to nie wydawało się łatwe. Zdziwiona pytaniem Moore'a, podniosła brew. Łudzisz się, że na całej wielkiej planecie znajdziesz konkretną osobę przypadkiem? Czy też masz już tam tak rozległą sieć kontaktów? W odpowiedzi usłyszała śmiech. - Nie tak szybko... Już chcecie się z nami rozstać? Powiedzcie najpierw, jak dostaliście się do podziemi Androzani. Ana nie zamierzała otwierać ust, więc po krótkiej chwili interlokutor kontynuował: - Zapewne z Władcą Czasu. Niby przyjaźnie z nimi się zdarzają, ale jakoś rzadko... Co może świadczyć o waszej obecnej sytuacji. No bo gdzie się on podział? Zostawił was na pastwę nieznanej wam bestii? - Czy to jakieś sugestywne przesłuchanie? - Skądże znowu, co też pani przyszło do głowy! - To ciekawe, bo wyraźnie widzę jego elementy. Włączył się drugi gość: - Chcemy tylko ustalić kilka faktów ważnych dla naszych badań. Anastasia zacięła się w sobie, skrzyżowała ręce i nie zamierzała już z nimi rozmawiać. Wtedy w głowie usłyszała nikły przekaz: Boli... Zaniepokojona, obejrzała się, po czym zdała sobie sprawę, że to musiała być TA istota. Ale co ja mogę? Anastasia D'angelo
- Liczba postów : 119
Join date : 05/12/2012 Age : 36 Skąd : Paryż
by Jason Moore Wto Gru 17, 2013 1:55 pm - Słuchajcie - zaczął cierpliwie Jason. - Jesteśmy nowi w tym biznesie i na pewno wiemy mniej niż wy. Gdyby było inaczej, lepiej dobieralibśmy sobie kierowców, nie sądzicie? - Wiec przyznajesz, że Władca Czasu zostawił was na pastwę losu? - pytanie było raczej tryumfatorskim stwierdzeniem. - Ale jaki Władca Czasu - spytał Moore szczerze zdziwionym tonem. Z satysfakcją zauważył jak uśmieszek tamtego gaśnie, zacierany przez poczucie konsternacji. Był już przygotowany na kolejne pytanie. - W takim razie kto was tu przywiózł. - Załoga U.S.S. Enterprise - odparł bez zająknięcia. Ich gospodarzy chyba zdenerwował fakt, że oboje odmawiają pomocy. W każdym razie Jason i Ana już po chwili zostali zakuci i odprowadzeni do pokoju składającego się w całości z białych ścian. Jak to jest, że podróże kosmiczne i kajdanki zawsze muszą iść ze sobą w parze - zastanawiał się rozbawiony Moore. Jason Moore
- Liczba postów : 125
Join date : 02/12/2012 Age : 38 Skąd : Nowy York
by Anastasia D'angelo Wto Gru 17, 2013 8:44 pm Na ostatnie słowa Jasona Ana musiała aż przegryźć policzek od wewnątrz, żeby stłumić uśmiech. Jakże nie miała nie słyszeć o Spocku? ( ) To był jej pierwszy raz z kajdankami. Okazały się wcale nie mniej niekomfortowe niż sobie czasem wyobrażała na filmach, choć przecież nie były takie jak na Ziemi z jej czasów. Biały pokój też nie napawał entuzjazmem. Bez okien, po zamknięciu drzwi były niemalże niedostrzegalne. W zasadzie nie było tu niczego. Tuż przed zostawieniem ich samym sobie zdjęto im kajdanki. Lekko przybita kobieta po prostu usiadła pod ścianą, wcześniej zsuwając się do dołu. Potarła nadwyrężone ostatnio nadgarstki. Spojrzała na Jasona, ale jakoś nie mogła znaleźć w jego postawie otuchy. - Jakiś plan? Anastasia D'angelo
- Liczba postów : 119
Join date : 05/12/2012 Age : 36 Skąd : Paryż
by Jason Moore Sro Gru 18, 2013 9:45 pm Jak tylko zamknęły się za nimi drzwi, Jason zaczął badać ściany, szukając nawet najmniejszego odstępstwa od normy. Tak naprawdę nie czuł się wcale zagrożony. Przecież właściciele statku nie mieli im do zarzucenia nic poza brakiem współpracy. Niemniej Jason i Ana stanowili cenne źródło informacji, a to oznaczało, że "badacze" jeszcze do nich wrócą. Tak czy inaczej, obecnie Moore nie miał ochoty z nimi rozmawiać. Szczerze mówiąc, to, że wcale nie musiał, napawało go zadowoleniem, tak że mężczyzna był w zaskakująco dobrym humorze. Słysząc pytanie Any, wyjątkowo go nie zignorował, tylko odwrócił się do kobiety i z lekkim uśmieszkiem na ustach odpowiedział: - Zawsze. Uznał, że ta bądź co bądź enigmatyczna odpowiedź musi jej wystarczyć i sam przystąpił do studiowania zamka w drzwiach. Jason Moore
- Liczba postów : 125
Join date : 02/12/2012 Age : 38 Skąd : Nowy York
by Anastasia D'angelo Sro Gru 18, 2013 9:58 pm Czara goryczy się przepełniła. Anastasia miała już po dziurki w nosie tej Jasonowej arogancji, nonszalancji, tupetu, ignorancji... Nie myślała nad tym, co robi. Szybko wstała, popchnęła go lewą ręką w bark, żeby się obrócił od ściany i pocałowała go prosto w usta. Potem już może nie być okazji, a musiałam spróbować. Najprawdopodobniej zaskoczony, nie zdążył zareagować. Potem uderzyła go w twarz prawym sierpowym najmocniej, jak umiała. Aż zabolała jej ręka. Nie odwróciła się, nie uciekła. Stała i patrzyła, dysząc z gniewu. Miała się jednak na baczności i trzymała ręce w bezpiecznej odległości, pamiętając, co zrobił Nate w podobnej sytuacji. Nic nie powiedziała, ale z jej oczy tryskały iskry, które mówiły więcej niż słowa. Anastasia D'angelo
- Liczba postów : 119
Join date : 05/12/2012 Age : 36 Skąd : Paryż
by Jason Moore Czw Gru 19, 2013 12:41 pm Powiedzieć że Jason był zaskoczony to jakby w ogóle się nie odezwać. Zachowanie Any było dla niego całkowicie nie do pojęcia. Przez chwilę wpartywał się w kobietę w milczeniu. Miała minę bazyliszka i przez chwilę Moore'owi wydawało się że ugryzie go jeśli tylko odważy się zrobić ruch. Odrzucił od siebie tę głupią myśl i spokojnie rozmasował szczękę. Cios nie zrobił na nim większego wrażenia. Bądź co bądź, Ana dysponowała tylko damską siłą. Zastanawiał się jak powinien zareagować. Przeprosiny nawet nie przeszły mu przez myśl. Nie miał też w zwyczaju bić kobiet, ale granice należało postawić jasno. - Nie życzę sobie by mnie bito, Anastasjo - stwierdził zimno. Postarał się też by w jego oczach wyraźny był przekaz: "Uderz mnie jeszcze raz, a złamię ci rękę". Z doświadczenia wiedział, że groźby wypowiadane wprost nie przynoszą tak dobrego efektu jak te pośrednie a jednak oczywiste. Tak czy inaczej, ta musiała wystarczyć. Odwrócił się znów do drzwi, jakby Ana nie istniała. Z kieszeni wyjął multitoola i zaczął szukać odpowiedniej końcówki. Jason Moore
- Liczba postów : 125
Join date : 02/12/2012 Age : 38 Skąd : Nowy York
by Anastasia D'angelo Czw Gru 19, 2013 9:11 pm Ana nie mogła uwierzyć w rozwój sytuacji, a raczej jego brak. No bo proszę, czy groźny wzrok można uznać za właściwą reakcję na bądź co bądź uderzenie? Jeśli zamierzasz doprowadzić mnie do szału, to nieźle ci to wychodzi. Psia krew! Jeszcze trochę i zrobię coś, czego mogę potem żałować, np. kolejne uderzenie. Cios dał jej jakiś rodzaj siły, pewności. Lecz przecież teraz nic to jej nie dawało. Mam jakieś wyjątkowe "szczęście" do mężczyzn. Aż zazgrzytała zębami. Z trudem pokonywała silną pokusę zrobienia mu choćby małej krzywdy. Musiała jednak znaleźć jakiekolwiek ujście dla swoich emocji, więc odwróciła się i zaczęła bić w ścianę jakiś rytm, który akurat przyszedł jej na myśl. Po chwili odkryła, że materia ściany robi się coraz rzadsza, jakby była już tylko kurtyną... - Popatrz na to - powiedziała zbyt zaskoczona, by przejmować się złością (w tej chwili). Anastasia D'angelo
- Liczba postów : 119
Join date : 05/12/2012 Age : 36 Skąd : Paryż
by Jason Moore Pią Gru 20, 2013 2:08 pm Jason starał się otworzyć zamek usilnie ignorując bębnienie Any o ścianę. Odrobinę działała mu na nerwy, no, może troszkę bardziej. A później znów okazało się, że ma jakiś genialny pomysł. Westchnął z rezygnacją. Dla świętego spokoju postanowił odwrócić się i faktycznie zobaczyć co też takiego się stało. Dziewczyna gładziła ścianę a jej palce delikatnie wgłębiały się w białą materię. Moore zmarszczył brwi w konsternacji i podszedł bliżej. Odsunął dłoń Anastasji, by wbić w ścianę nóż. Zadziwiająco łatwo ostrze przeszło na wylot jakby rozpruwało płótno. Ich oczom ukazała się inna część statku, zdecydowanie techniczna. W takim miejscu łatwo jest się schować, albo kogoś zgubić - pomyślał z zadowoleniem Jason. Jason Moore
- Liczba postów : 125
Join date : 02/12/2012 Age : 38 Skąd : Nowy York
by Anastasia D'angelo Pią Gru 20, 2013 7:22 pm Choć to Jason "rozpruł" przejście pierwszy, to na początku tylko obserwował, więc to Ana poszła przodem. Nie było sensu siedzieć w celi, nie zbadawszy możliwej drogi ucieczki. Tylko dokąd...? Kobieta szybko odrzuciła tę myśl na rzecz obserwacji. Pomieszczenie było o wiele większe, ciemniejsze i znajdowało się tam o wiele więcej sprzętów. O dziwo, zdawało się puste. Zdecydowanie dziwne. Trzeba mieć się na baczności. Anastasia podeszła do sporego stołu z porozkładanymi chaotycznie narzędziami. Miała tam nadzieję znaleźć coś przydatnego. W dużej części nawet nie umiała się domyślić przeznaczenia przedmiotów, ale w oko wpadł jej jakby... elektroniczny śrubokręt. Dosyć stary, sądząc po zużyciu na rączce. Postanowiła go wziąć. Starała się chodzić jak najciszej, ale w szpilkach byłoby to trudne, toteż szybko zdjęła buty i odtąd poruszała się boso. Rozglądnęła się za Jasonem. - Wygląda jak opuszczona zbiorowa... pracownia...? - powiedziała półgłosem. Anastasia D'angelo
- Liczba postów : 119
Join date : 05/12/2012 Age : 36 Skąd : Paryż
by Jason Moore Sob Gru 21, 2013 11:04 pm Ana wyrwała do przodu jakby spędziła w zamknięciu co najmniej 50 lat. Ignorując wszelkie zasady dyskrecji zaczęła łapać w dłonie narzędzia. No trudno, w końcu to nie moje odciski na nich zostaną. W końcu również Moore przeszedł przez szparę w ścianie. Zamiast udać się wgłąb pomieszczenia postanowił przejść się wzdłuż ściany dalej. Ich cela nie mogła być przecież jedyną na tym statku. Oczywiście miał rację. Przykładał ucho do poszczególnych ścian, próbując za pomocą dźwięku wywnioskować co mogło być zamknięte w środku. Na razie jednak nie miał zamiaru nic uwalniać. Zastanawiał się natomiast kiedy na pomysł uwolnienia swojej bestii wpadnie Ana. Jason Moore
- Liczba postów : 125
Join date : 02/12/2012 Age : 38 Skąd : Nowy York
by Anastasia D'angelo Pią Gru 27, 2013 8:58 pm Jak można się było spodziewać, reakcja Jasona nie istniała. Ana doskonale zdawała sobie sprawę, że aby osiągnąć lepszy efekt, powinni działać razem, ale postawa mężczyzny skutecznie zniechęcała. Jak ta Aria z nim wytrzymywała? Postanowiła dać mu pole do popisu, czyli grzecznie się podporządkować. Podeszła do niego i jak gdyby nigdy nic zapytała: - To co robimy? Jednocześnie jakby gdzieś w oddali poczuła wezwanie, czego w zasadzie się spodziewała. Anastasia D'angelo
- Liczba postów : 119
Join date : 05/12/2012 Age : 36 Skąd : Paryż
by Jason Moore Czw Sty 30, 2014 3:22 pm Kobieta, ewidentnie cierpiąca na jakieś zaburzenia lub przynajmniej silne wahania nastrojów, znów uznała że się kolegują i przyszła poprosić o radę. Nie poczuwając się do roli przyjaciela Any, Jason kolejny raz zignorował ją i podszedł do jednego ze stołów z rozmaitym sprzętem nań rozłożonym. Przyglądał się rzeczom przez chwilę, szukając czegoś względnie przydatnego. Chwytając przez rękawy, podniósł kilka z nich i przyjrzał im się z bliska. Zauważył, że spod jednego ze sporych zegarków na szerokich skórzanych paskach wystawała kartka z jakimiś rysunkami i notatkami. Moore studiował ją przez chwilę, co okazało się bardzo opłacalnym pomysłem. Była to bowiem instrukcja obsługi starego teleportera, który ktoś chyba próbował ulepszyć wnosząc własne poprawki. Jason rozejrzał się jeszcze raz i znalazł model urządzenia najlepiej pasujący do obrazka na instrukcji. - Chodź tu - rzucił do Any, próbując ustawić odpowiednie parametry. Po chwili uruchomił urządzenie, mając nadzieję, że przeniesie tak blisko TARDISu Arii, jak się dało. Jason Moore
- Liczba postów : 125
Join date : 02/12/2012 Age : 38 Skąd : Nowy York
by Anastasia D'angelo Czw Sty 30, 2014 7:34 pm Ponownie zignorowana. Jeśli kiedykolwiek Ana miała stać się prochem, to to był doskonały moment. I tak nikt tego by nie zauważył.
A jednak nie. Została wezwana (sic!). Jason miał w ręce małe urządzenie i zawzięcie coś w nie wklepywał. Anastasia rzuciła okiem na papierzyska na biurku. Teleport? Przedmiot zaczął wydawał różne dźwięki, więc kobieta zrobiła pierwszą rzecz, jaka przyszła jej do głowy - chwyciła się Moore'a za nadgarstek. Zdematerializowali się.
Mogło by się zdawać, że to śmieszne uczucie, ale nie. Ana czuła się okropnie. Jakby naprawdę rozpadła się na atomy, a potem ktoś ją poskładał z powrotem. Nawet nie była pewna, czy wszystko miała na miejscu. Czuła lekkie zawroty głowy. Otworzyła oczy. Pomieszczenie nie wyglądało jakoś wyjątkowo odmiennie od ich poprzedniej lokacji. Dokładniej: było inne, ale miało się poczucie, że to nadal ta sama planeta. Za to brunetka dużo silniej odczuwała pole telepatyczne Istoty. Poczucie jej bólu, cierpienia i samotności się nasilało. Ana pomyślała intensywnie: Nie jesteś samo. Trzymaj się. Pomogę ci. Był to niejako odruch bezwarunkowy, bowiem nie miała na razie planu. - Gdzie mieliśmy trafić? - nie wierzyła, że właśnie tu. Miała nadzieję, że usłyszy nazwę swej ojczystej planety, ale kto go tam wiedział z tym facetem. To, że sprzęt nie zadziałał tak, jak trzeba, było niemal pewne. - Uwolnij mnie, a polecimy do mojego domu - usłyszała w swojej głowie. Jak? Czyli gdzie? Pytania się mnożyły, ale nie otrzymała już żadnej odpowiedzi. - Słuchaj, a może Istota z jaskini nam pomoże? W końcu przeniosła gdzieś Arię. Nie chciała póki co mówić, że ma z nią kontakt. Anastasia D'angelo
- Liczba postów : 119
Join date : 05/12/2012 Age : 36 Skąd : Paryż
by Jason Moore Czw Sty 30, 2014 9:54 pm Jason rozejrzał się dookoła po materializacji i z zadowoleniem stwierdził, że rozpoznaje miejsce, w którym się znaleźli. Bez wątpienia był to statek kosmiczny, więc istniała szansa, że aparat jednak zadziałał. Moore opuścił pomieszczenie, wychodząc na korytarz. Stąd skierował się dalej na, jak mu się zdawało, zachód. Za sobą słyszał cały czas głos Any, która najwyraźniej nie chciała zostać sama. - Mieliśmy trafić dokładnie tu - oznajmił Jason wkraczając do sterowni Silver Rose. Statek pogrążony był w ponurym półmroku, jakby skupiając się na rozwiązaniu jakiejś zagadki. Jeśli starasz się wymyślić, jak znaleźć Arię, to jest nas dwoje. Podszedł do konsoli i gorączkowo starał sobie przypomnieć coś, co mógłby zrobić. Nie wiedział jeszcze jaką komendę powinien wybrać, nawet jeśli uda mu się odtworzyć sekwencję sterowania głosowego, której nie ćwiczył zbyt wiele razy. W tym momencie dotarła do jego świadomości nieśmiała propozycja Any. - Nie no, jasne, pójdźmy błagać o łaskę potwora - naiwność tej kobiety go dobiła. Czuł, że potrzebuje chwili w samotności, albo przynajmniej ciszy (bez babskiego trajkotania) by zebrać myśli. Złapał Anastasję za ramię i poprowadził do drzwi. - Idź, szukaj Istoty - rzucił, po czym zamknął za kobietą drzwi i wrócił szybkim krokiem do konsoli. Dopiero tu postanowił zerknąć przez ramię, by upewnić się, że będzie miał spokój. Sytuacja przerosła jego oczekiwania, bowiem Jason ze zdziwieniem stwierdził, że drzwi zwyczajnie zniknęły. W ich miejscu pojawiła się natomiast betonowa ściana. Moore podszedł do niej i z niedowierzaniem plasnął w nią kilka razy otwartą dłonią. Wydawała się solidna, a ponad wszelką wątpliwość niemożliwa. Jason Moore
- Liczba postów : 125
Join date : 02/12/2012 Age : 38 Skąd : Nowy York
by Sponsored content Sponsored content
Similar topics Similar topics
Pozwolenia na tym forum: Nie możesz odpowiadać w tematach
| |