|
by Zoe Cameron Pon Paź 21, 2013 8:08 pm - Pewnie masz dużo innych fajniejszych znajomych niż ja. Przecież to Twoje rodzinne miasto - wytłumaczyła. - W sumie dobre pytanie. Jeszcze się nie zastanawiałam zbytnio. Pewnie gdzieś polecę TAR... to znaczy transkontynentalnymi liniami - skrzywiła się na to w duchu. Nie chciała się przecież wygadać. W sumie nie wiedziała, jak się zachować, bo jeszcze nie ujawniła się żadnemu Ziemianinowi - zwykle pomagała im incognito. Ale on był chyba zbyt inteligentny, by przyjąć taką pomyłkę. Trzeba go zagadać, a potem wyjść i już nigdy więcej go nie spotkać. Szkoda trochę, bo dużo mógłby zrozumieć... - O, wiem! Znaczy...: może mi pomożesz? Czy wiesz, gdzie jest najlepsze obserwatorium astronomiczne? Zachciało mi się pooglądać gwiazd... - Ja chcę polecieć w Przestrzeń! I polecę. A na dodatek tęsknię za Gallifrey... Zoe Cameron
- Liczba postów : 123
Join date : 22/12/2012 Age : 526 Skąd : Gallifrey
by Robespiere Donovan Wto Paź 22, 2013 12:49 pm Transkontynentalne linie? Serio? Nikt tak nie mówi - jak na razie pozwolił jednak myśleć dziewczynie że go zagadała. Jak chce mieć swoje tajemnice to niech ma. - Tak się składa, że wiem gdzie jest najlepsze obserwatorium w tym mieście. Jeszcze lepiej się składa, że to niezbyt daleko - podniósł się ze swojego miejsca. - Weź swoje wino i chodź - zakomenderował przyjaznym tonem, wyciągając do Zoe dłoń. Trzymając ją za rękę poprowadził Rudą spiralnymi schodami na górę. Szli wyżej i wyżej, mijając mnóstwo pokoi. W końcu, gdy naprzeciw nich zostały już tylko jedne drzwi, zatrzymali się przed nimi. Rob uśmiechnął się do Zoe zachęcająco i dał znak by je otworzyła. Po chwili wyszli na dach budynku. Była ciepła letnia, bezchmurna noc. Już stąd gwiazdy wyglądały przepięknie, jednak Gordon miał w zanadrzu też odpowiedni ekwipunek. Nieopodal stał ogromny teleskop skierowany na Wenus. Przy obiektywie przepychała się para dzieciaków. - Hej. Maluchy, na dziś koniec seansu. Zapraszam jutro - zwrócił się do nich po włosku. Dzieci jeszcze przez chwilę wpatrywały się w kolor włosów Zoe z zachwytem, po czym śmiejąc się i krzycząc dobranoc, pobiegły do drugiego wyjścia. - Przepraszam cię za tych nicponi. Pozwalam im korzystać z teleskopu kiedy sam go nie potrzebuję, a one w zamian przynoszą mi świeżą bazylię z domowego ogródka. Masz ochotę rzucić okiem - zwrócił się do dziewczyny, wskazując lunetę. Robespiere Donovan
- Liczba postów : 77
Join date : 20/06/2013 Age : 37 Skąd : Italy
by Zoe Cameron Sro Paź 23, 2013 6:17 pm Jak Rob polecił, tak zrobiła. Wzięła kieliszek z winem do jednej ręki, a druga została ujęta przez mężczyznę. Zoe trochę się zdziwiła jego reakcją, ale mimo wszystko trzymanie go za rękę sprawiało przyjemność - skóra dłoni była delikatna i przyjemnie ciepła, a nie lepka od potu, jak to się czasem zdarza. No i na ręce Zo został po niej przyjemny zapach (nie jakichś perfum, ale jego zapach), kiedy już ją puścił, by mogła otworzyć tajemnicze drzwi. Dziewczyna już domyślała się, co chce jej pokazać profesor i uśmiechała się w duchu. Co mi jeszcze pokażesz, czego nie widziałam? A może chcesz mi zaimponować, co? Mężczyźni... Kiedy otworzyła owe "wrota" i przeszli przez próg, ich oczom ukazał się, mimo tego, co myślała wcześniej, niesamowity widok: gwiazdy świeciły tak jasno, jakby poświata miasta nie robiła na nich wrażenia. Dopiero potem Zo dostrzegła dzieci, które majstrowały przy teleskopie. Robiły śmieszne miny na widok koloru włosów Rudej, aż ta się roześmiała perliście. Nicponie? Cóż to za język? Chociaż ostatnio ja też się nie popisałam... No i musiał przecież mieć z tego jakąś korzyść, że pozwala im tu przychodzić. A gdyby coś zrobić tak... bezinteresownie? - przemknęło jej przez myśl. Ponieważ nie bardzo miała gdzie postawić kieliszek, bez słowa podała go mężczyźnie, a sama zajęła się teleskopem. Chociaż ten model, który miała przed sobą, różnił się trochę od tych, które znała, bez większych trudności popatrzyła najpierw na Wenus, a potem penetrowała niebo. Trwało to kobiece 5 minut, ale Robespiere dzielnie został na dachu. Ostatecznie Zo skierowała obiektyw na niego i przypatrywała mu się, jakby był niezwykle ciekawą gwiazdą. Jednak nie wytrzymała długo - wyprostowała się i znowu roześmiała. - Rzeczywiście masz dobry teleskop. Sam zbudowałeś? - po odpowiedzi, dalej mówiła: Gwiazdy są piękne... Szkoda jednak, że nie mogę Ci pokazać jednej planety - stąd jej nie widać. Wiesz, to moja ulubiona. Wyciągnęła rękę po kieliszek, ponieważ od tego patrzenia zaschło jej w gardle. Gdy pociągnęła łyk, rzekła jeszcze: - Widzę, że tak samo jak ja interesujesz się Wszechświatem. Jednak ciekawi mnie, dlaczego? - popatrzyła na niego spod grzywki. Zoe Cameron
- Liczba postów : 123
Join date : 22/12/2012 Age : 526 Skąd : Gallifrey
by Robespiere Donovan Sro Paź 23, 2013 7:30 pm W tak zwanym międzyczasie, gdy Zoe penetrowała nocne niebo, Rob przytaszczył ze składziku mały stolik, dwa krzesła i parę kocy. Zapalił też małą lampkę naftową, jeden z nielicznych zabytków przechodzących z pokolenia na pokolenie w jego rodzinie, jaki zdecydował się zatrzymać. Ustawił ją na środku stolika tuś obok kieliszków. Przysiadł na jednym z rozkładanych krzeseł, ułożeniem przypominających raczej leżaki i obserwował dziewczynę. Uśmiechnął się nieco chełpliwie słysząc jej pierwsze pytanie. - Nie do końca sam. Jestem dobrym teoretykiem, ale zawsze potrzebuję pomocy jakiegoś inżyniera czy mechanika, by to wszystko poskładać w całość. Zastanawiał się o jakiej to planecie mówiła Zoe. Patrząc na rudą starał się wymyślić nazwę miejsca, które mogłoby jej się tak bardzo spodobać. - No tak, masz rację, nie moja dziedzina fizyki - zaśmiał się krótko. - Może to głupio zabrzmi, ale często mam wrażenie, że śnią mi się podróże w przestrzeni. Chcę opracować napęd, który pozwoliłby na to ludziom. Wyobrażasz sobie co by było gdybyśmy ustabilizowali proces syntezy pierwiastków? - zapędził się trochę i zamilkł na chwilę. - Ale skrzypaczki pewnie nie zajmują się na co dzień takimi kwestiami, prawda? Robespiere Donovan
- Liczba postów : 77
Join date : 20/06/2013 Age : 37 Skąd : Italy
by Zoe Cameron Sro Paź 23, 2013 9:03 pm O kurczę! ON się nad tym zastanawia? Niezły bajzel. A co by było jakbyś się dowiedział, że takie coś istnieje? - No wiesz, ja nie jestem typową skrzypaczką i wiem co nieco o fizyce. No i ja jestem raczej z tych praktycznych co do techniki. To by było coś. Można by podróżować... wszędzie! Chwilę się zastanowiła, a potem podjęła decyzję: - A może teraz Ty chcesz zobaczyć coś ciekawego? - i uśmiechnęła się zachęcająco. Zoe Cameron
- Liczba postów : 123
Join date : 22/12/2012 Age : 526 Skąd : Gallifrey
by Robespiere Donovan Sro Paź 23, 2013 9:40 pm Odpowiedź Zoe raczej go zaskoczyła. Większość dziewczyn przyznałaby mu rację i wróciła do podziwiania gwiazd. Ewentualnie zażądałaby dolewki wina dla uniknięcia chwilowej ciszy, która powinna nastąpić. Ruda jednak zrobiła inaczej. Przez chwilę zdawało się, że pogrąży się w marzeniach o nieskończonych podróżach. Po chwili jednak ocknęła się i uderzyła w zupełnie inny ton. Przejmując inicjatywę, złożyła Rzymianinowi kuszącą propozycję. Rob przez chwilę uśmiechał się tajemniczo, po czym odparł tylko: - Oczywiście. Nigdy nie przegapię okazji zapoznania się z czymś fascynującym. Podniósł się ze swojego miejsca. Robespiere Donovan
- Liczba postów : 77
Join date : 20/06/2013 Age : 37 Skąd : Italy
by Zoe Cameron Czw Paź 24, 2013 6:16 pm Zo po odpowiedzi Roba wstała i, tak samo jak wcześniej on, wzięła go za rękę i poprowadziła na schody, a potem do wyjścia. Ze śmiechem powiedziała: - Może z zewnątrz nie będzie zachwycająco, ale wewnątrz... Z resztą sam się przekonasz. Daleko nie musieli iść ulicami Rzymu. Wkrótce ich oczom ukazały się kamienice, a pomiędzy nimi jakby wciśnięte mieszkanko - bardzo wąskie. Zaczęła go prowadzić w tamtą stroną, nadal trzymając do za rękę, jakby bała się, że ucieknie. - To moje mieszkanie - wytłumaczyła, a dopiero po pewnej chwili zrozumiała, jak dwuznacznie wygląda cała ta sytuacja. Trochę się tym speszyła, ale gdy już stanęli przed drzwiami, otworzyła je i wpuściła go do swojego TARDIS-u. - I jak Ci się podoba? Zoe Cameron
- Liczba postów : 123
Join date : 22/12/2012 Age : 526 Skąd : Gallifrey
by Ethan Carter Czw Paź 24, 2013 9:02 pm Z jakiegoś powodu blond kosmitka uznała, że nadszedł już kres tej bardzo dziwnej podróży. Wstała z podłogi i zamknęła drzwi statku tak szybko, że Ethan z trudem zdążył schować dryfujące w przestrzeni stopy. Po krótkiej chwili wszystko wokół zatrzęsło się, a zaraz potem na powrót ustabilizowało. Chyba byli już na miejscu? Teraz i Carter podniósł się do pozycji stojącej. Odwrócił się, by spojrzeć na tę dziwną istotę, którą przyszło mu dziś poznać. Stała nieruchomo przy konsoli. Czy powinien coś powiedzieć? Stwierdził, że nawet jeśli powinien, to nie ma jej nic do powiedzenia. Po prostu wymaszerował ze statku prosto na ten sam korytarz, z którego trafił tu nie wcześniej, niż kwadrans temu. Ethan Carter
- Liczba postów : 24
Join date : 28/06/2013 Age : 39 Skąd : London
by Dalishya Andraste Czw Paź 24, 2013 9:35 pm Stała i patrzyła, nieco ciekawa co zrobi Człowiek. On natomiast wyszedł. Tak po prostu wyszedł bez słowa. Dali pokręciła z politowaniem głową, po czym wróciła do swojej konsoli. zaledwie zaczęła przekręcać ustawienia, gdy w kabinie rozległ się dźwięk powiadomienia z SHZ - Skanera Historycznych Zdarzeń. - O Chooooleeera... - wykrztusiła widząc na monitorze datę. "24.10.2078 - Ziemia wkracza w stan Powszechnej Wojny Atomowej" Wypadła z wnętrza statku za Ethanem, mając nadzieję, że człowiek nie zdążył wplątać się w nic niebezpiecznego. Ostatnio zmieniony przez Dalishya Andraste dnia Pią Paź 25, 2013 8:02 pm, w całości zmieniany 1 raz Dalishya Andraste
- Liczba postów : 56
Join date : 27/11/2012 Age : 780 Skąd : Gallifrey
by Robespiere Donovan Pią Paź 25, 2013 7:42 pm Starał się być taktowny, toteż udawał, że nie zauważa podtekstów w słowach rudej. Szli przez jakiś czas w kierunku bardziej zabytkowych dzielnic, aż w końcu stanęli przed jedną wyjątkowo ciasną. Nikt normalny nie zwróciłby nawet na nią wzroku, Zoe jednak określiła to miejsce jako swój dom. Oświadczenie to ekstremalnie zbiło Donovana z tropu, bowiem poprzednie słowa Zoe o wyjeździe, bo nic ją tu nie trzyma z lekka traciły sens jeśli mieszkała w tym właśnie miejscu. Niemniej wciąż dawał jej się prowadzić, tak samo jak wpuścić do środka. Przekraczając próg zamknął oczy dosłownie na chwilę. Gdy jej jednak otworzył, znalazł się w zupełnie innym świecie. Przez chwilę przypatrywał się z niedowierzaniem konsoli, a potem zalała go fala wspomnień. Zupełnie nagle przypominał mu się każdy sen o statku takim jak ten. Rob poczuł jak nawał wspomnień paraliżuje go i gwałtownie zbladł. Nogi zaczęły mu dygotać, tak, że musiał chwycić się barierki, by nie upaść. Niewidzący wzrok wbił w podłogę, a przed jego oczami wciąż z prędkością światła przesuwały się tysiące scen. Osunął się jeszcze niżej, lądując na ziemi. Z wysiłkiem podniósł wzrok na Zoe. Nie widział wyrazu jej twarzy, widziany świat za bardzo mu się rozmazywał. - Pamiętam - szepnął i osunął się bezwładnie na podłogę, tracąc przytomność. Robespiere Donovan
- Liczba postów : 77
Join date : 20/06/2013 Age : 37 Skąd : Italy
by Zoe Cameron Pią Paź 25, 2013 8:13 pm Zoe była, delikatnie mówiąc, oszołomiona reakcją Roba. No bo: hello? Kto normalny blednie, drży, zostaje sparaliżowany i osuwa się na ziemię, widząc zwykłą TARIS od środka? Co prawda Zoe nigdy nie widziała zachowania żadnego człowieka po dowiedzeniu się prawdy, ale z odpowiadań innych Władców nie słyszała, żeby było aż tak źle. A ten tu padł jak jakaś mucha. Oczywiście, podtrzymała go, gdy upadał. Kiedy złożyła go na ziemi, próbowała go jakoś ocucić: potrząsała lekko jego ramionami, mówiła do niego, klepnęła go nawet po twarzy. Nic jednak nie pomagało i wtedy naprawdę zaczęła się bać. A może ma jakąś ukrytą chorobę, czy coś? Skąd mam wiedzieć takie rzeczy! Ci ludzie mogą mieć wszystko! Wpadała w lekką panikę, ale pobiegła jeszcze po szklankę wody i oblała nią jego twarz. Na szczęście, to pomogło. - No wreszcie. Jak się czujesz? Nic Ci nie jest? I co takiego pamiętasz? - zapytała z troską w głosie i pustą szklanką w ręce. Zoe Cameron
- Liczba postów : 123
Join date : 22/12/2012 Age : 526 Skąd : Gallifrey
by Robespiere Donovan Pią Paź 25, 2013 8:30 pm Zimna woda przywróciła mu świadomość. Otworzył oczy i złapał się za głowę. Wszystkie myśli wirowały szaleńczo, tak, że czuł się jakby miał zwymiotować. Do jego świadomości próbowały się dobić dźwięki artykułowane przez Zoe, jednak ich sensu nie zrozumiał. - Boże - jęknął, nieświadomy tego, że w pewnym sensie udało mu się odpowiedzieć na pierwsze pytanie dziewczyny. - One wszystkie... bez sensu. Zasłonił twarz dłońmi, przecierając oczy. Próbował dojść do siebie na tyle, żeby być w stanie sklecić logiczne zdanie. Jeśli wcześniej Zoe uważała do za świra, teraz z pewnością uznała, że jest opętany. - Przeze mnie masz mokrą podłogę - rzucił, by zająć umysł choć na chwilę czym innym. Z małą pomocą podniósł się do pozycji siedzącej. Zamknął oczy i zaczął opisywać to co pamiętał. - Statek kosmiczny, z tubą światła w środku konsoli szczelnie pokrytej guzikami, przełącznikami i dźwigienkami. Można się nim dostać na... - Androzani umknęła mu gdzieś na koniec języka i za nic nie mógł sobie przypomnieć jak nazywała się ta planeta z jego snu. Otworzył oczy i napotkał spojrzenie Zoe. W tym momencie zrozumiał, że wyglądał jakby tłumaczył sobie to co przed chwilą zobaczył, a nie wspominał to, co gnieździło się ukryte w jego pamięci od lat. - Już ok - rzucił z nieco niepewnym uśmiechem. Robespiere Donovan
- Liczba postów : 77
Join date : 20/06/2013 Age : 37 Skąd : Italy
by Zoe Cameron Sob Paź 26, 2013 9:36 pm Najpierw Rob zaczął majaczyć, co było dość niepokojące. Zachowywał się trochę tak, jakby dostał obuchem w głowę. Naprawdę ciężkim obuchem. Zoe martwiła się o niego, bo wcześniej nie widać było żadnych oznak jakiegokolwiek obłędu. Choć tak naprawdę mało go znała... Potem skomentował jej zachowanie całkiem do rzeczy, co było dość pokrzepiające. - Nic nie szkodzi. Posprząta się - uśmiechnęła się, by dodać mu otuchy. Jednak on znów zrobił rzecz zadziwiającą: zamknął oczy i z pamięci opisywał wnętrze TARDIS. Chwila, chwila. On widział je jedynie przez kilka chwil. Czyżby miał aż tak dobrą pamięć...? Po chwili jej oczy rozszerzyły się ze zdumienia. Zrozumiała. On musiał już je kiedyś widzieć! Pomogła mu wstać z ziemi i usadziła go na pierwszym lepszym krześle, które miała w zasięgu ręki. Zapytała jeszcze: - Chcesz wyjść na świeże powietrze? A po jego odpowiedzi, nie mogła wytrzymać z ciekawości i zadała następne pytanie: - Podróżowałeś już kiedyś z Władcą? Zoe Cameron
- Liczba postów : 123
Join date : 22/12/2012 Age : 526 Skąd : Gallifrey
by Robespiere Donovan Sob Paź 26, 2013 11:40 pm Zoe usadziła go na krześle niczym pięciolatka i udając troskliwą matkę, zadawała rzeczowe pytania. - Nie, tu jest dość powietrza i na chwilę obecną nie chcę się stąd ruszać. Kolejny raz obejmował spojrzeniem otoczenie. Statek był piękny i w pewnym sensie tchnął tajemniczością. Natknąwszy się na pojęcie, którego nie znał, skupił znów wzrok na rudej. - Kogo masz na myśli mówiąc Władca? Domyślam się, że mianem podróży określasz przemieszczanie się w przestrzeni kosmicznej. Przypatrywał się jej uważnie, z ulgą odnotowując fakt, że ból głowy coraz szybciej go opuszczał. Teraz Rob był już w stanie skupić się na tłumaczeniach dziewczyny. Robespiere Donovan
- Liczba postów : 77
Join date : 20/06/2013 Age : 37 Skąd : Italy
by Zoe Cameron Nie Paź 27, 2013 4:56 pm - Czyli nie... - zmarszczyła czoło. - Ja Ciebie nie ogarniam: raz opisujesz, jak sam powiedziałeś, statek kosmiczny, a raz się pytasz. To jak to w końcu jest? Dziewczyna celowo nie odpowiedziała na jego pytanie. On był jakiś dziwny. Nie potrafiła go rozgryźć i poważnie zaczęła się zastanawiać nad celowością przyprowadzenia go do Orfea. Zoe Cameron
- Liczba postów : 123
Join date : 22/12/2012 Age : 526 Skąd : Gallifrey
by Robespiere Donovan Pon Paź 28, 2013 4:59 pm Tym razem sam nie wiedział co powinien odpowiedzieć. O oczach Zoe dostrzegł wątpliwość, a nie chciał dać się wykopać ze statku gdy trafił na taki temat. Skupił się mocniej, zwłaszcza na ostatnich snach. - Pamiętam jakąś kobietę. Jak ona się nazywała? Lana? Loren? Wiem że... regenerowała. Ostatnie słowo samo pojawiło się w jego głowie. Spojrzał podejrzliwie na tubę światła w środku konsoli. Wydawało mu się, że podpowiedź pochodziła właśnie stamtąd. - Procedury awaryjne! - przypomniał sobie, cokolwiek to miało znaczyć. - Czy coś z tego co mówię ma dla ciebie jakikolwiek sens? - zwrócił się znów do rudej. Robespiere Donovan
- Liczba postów : 77
Join date : 20/06/2013 Age : 37 Skąd : Italy
by Zoe Cameron Pon Paź 28, 2013 5:50 pm Gdyby jej oczy mogły wyjść na wierzch, teraz by to zrobiły. Zoe nie wierzyła własnym uszom, zaś w głowie już miała taki mętlik, że kompletnie nic jej się nie układało w logiczną całość. - Tak, ma sens - przeciągnęła ręką po twarzy. Nagle się zbuntowała - Ale nie zamierzam Ci niczego powiedzieć, dopóki mi czegoś nie wytłumaczysz. Kim Ty w ogóle jesteś? I dlaczego znasz niektóre pojęcia, ale ich nie rozumiesz? I skąd je znasz? Jej twarz wyrażała w tamtym momencie wielki znak zapytania oraz upór, który mówił, że Rob musi coś powiedzieć o sobie. Zoe Cameron
- Liczba postów : 123
Join date : 22/12/2012 Age : 526 Skąd : Gallifrey
by Robespiere Donovan Pon Paź 28, 2013 7:02 pm Najwyraźniej trafił, mimo że, jak słusznie zauważyła Zoe, sam nie rozumiał co mówił. W konsternację natomiast wprowadziło go kolejne żądanie dziewczyny. - O tym, kim jestem, wiesz tyle ile wystarczyłoby na normalną notkę biograficzną. Urodziłem się w Wenecji i jestem profesorem fizyki. Sam nie wiem skąd mi się biorą te wszystkie pojęcia. Wydaje mi się, że słyszałem je w snach, ale to przecież głupie. Wydaje mi się natomiast, że to ty mogłabyś mieć o sobie sporo do powiedzenia - odbił piłeczkę. Robespiere Donovan
- Liczba postów : 77
Join date : 20/06/2013 Age : 37 Skąd : Italy
by Zoe Cameron Pon Paź 28, 2013 7:24 pm Na jego wypowiedź prychnęła. - Nie sądzę, że to prawda - zamruczała do siebie. - Chyba że konfabulujesz? Potem zastanowiła się przez chwilę i zaczęła wyjaśnienia: - Ja jestem Władczynią Czasu. Tak nazywamy swoją rasę. Bo raczej nie wierzyłeś w to, że tylko ludzie istnieją we Wszechświecie i są istotami myślącymi? - spojrzała na niego uważnie, by zobaczyć, jak zareaguje na jej słowa, a potem kontynuowała: Moją ojczyzną jest Gallifrey. I to - tu wskazała ręką Orfea - rzeczywiście jest statkiem kosmicznym. Nazywamy je TARDIS-ami. A ja jestem ich... tak jakby... mechanikiem...albo raczej: lekarzem. W sumie byłam. Bo wiesz, to nie są maszyny, a rośliny. Zamilkła, nie wiedząc, co jeszcze powiedzieć. Była ciekawa, co teraz Rob odpowie. Zoe Cameron
- Liczba postów : 123
Join date : 22/12/2012 Age : 526 Skąd : Gallifrey
by Robespiere Donovan Wto Lis 05, 2013 1:37 pm Nie no, bo oczywiście jestem przecież ograniczonym debilem, który wierzy że ludzie rządzą Wszechświatem - pomyślał sarkastycznie i spojrzał wymownie na Zoe, by doskonale wiedziała co sądził o takich opiniach. Słuchając wyjaśnień, dokładnie przyglądał się dziewczynie. Widocznie kierunek ewolucji ludzi faktycznie był niezły, skoro inne rasy, bądź co bądź, kosmitów były tak podobne. Gdy ruda skończyła swój wywód, Rob chwycił ją za nadgarstek. Skórę miała chłodną, jednak to nie o to mu chodziło. - Masz dziwny puls - stwierdził. Każdy może mówić co tylko chce, ale jego krew zawsze ujawni fakty. Zachwycony wstał, czując nową falę energii. Zbliżył się do konsoli i gładząc ją delikatnie przyglądał się wszystkiemu. - Jest piękny - uśmiechnął się do gospodyni statku. - Mogę? - spytał, wskazując przyciski. Robespiere Donovan
- Liczba postów : 77
Join date : 20/06/2013 Age : 37 Skąd : Italy
by Zoe Cameron Wto Lis 05, 2013 5:53 pm Trochę zaskoczyło ją te jego "macanie". Takim też tonem odpowiedziała: - Bo mam dwa serca. To pewnie z tego bierze się różnica między mną a Tobą. Obawiała się w duchu, czy powinna mu to mówić. Bo w sumie może to być niebezpieczne, c'nie? Nigdy nie wiadomo, co taki profesorek wymyśli. Jednak pomimo obaw postanowiła mu zaufać. Najwyżej się przejedzie, jak zwykle ostatnio. Uśmiechnęła się szeroko, gdy usłyszała komplement Roba. - Prawda? A potem, gdy niespodziewanie zadał pytanie, zmieszała się. - Nie! - nigdy nikomu, oprócz Cadana, na to nie pozwoliła. - To znaczy... dobrze, ale... bądź ostrożny... Zawsze możesz pytać... Po odpowiedzi, podeszła bliżej niego i zaglądała mu przez ramię z niepokojem wypisanym na twarzy, zastanawiając się, co też ten człowiek może chcieć zrobić z jej ukochanym TARDIS-em. Zoe Cameron
- Liczba postów : 123
Join date : 22/12/2012 Age : 526 Skąd : Gallifrey
by Robespiere Donovan Sro Lis 06, 2013 10:22 pm Uśmiechnął się jak dziecko, któremu powiedziano, że Boże Narodzenie będzie już w październiku. Odwrócił się twarzą do konsoli i zastanawiał przez chwilę. Wydało mu się, że gdzieś na granicach swojej świadomości usłyszał szept. Nie był w stanie wyróżnić pojedynczych słów, a mimo to doskonale rozumiał podpowiedzi. Nieco niepewnie wyciągnął dłoń ku pierwszej dźwigni. Później ku drugiej, kilku przyciskom, różnym pokrętłom. Wyczuwał napięcie Zoe stojącej obok. Statek musiał być dla niej niezmiernie cenny. Przestawiając dane na ekranie ustalił jaka planeta była najczęściej odwiedzana, a później odwrócił listę. Chciał, żeby oboje zobaczyli coś nowego. A przynajmniej tak podpowiadał mu głos TARDISa, bo teraz Robespiere był już przekonany, że to właśnie Orfeo do niego przemawiał. - Polecimy na Planetę Stokrotek. Tak ładnie brzmi, a wydaje mi się, że ostatnio byłaś tam bardzo dawno temu. Tak przynajmniej twierdzi twoja baza danych.Uśmiechnął się do rudej na chwilę, po czym spoważniał, bo właśnie dotarło do niego co zrobił. On, zwykły człowiek poprowadził Statek kosmiczny. To było zbyt nierealne. Może to jednak kolejny sen? Robespiere Donovan
- Liczba postów : 77
Join date : 20/06/2013 Age : 37 Skąd : Italy
by Ethan Carter Pią Lis 08, 2013 8:54 am Po chwili maszerowania podejrzanie pustym i cichym korytarzem, Ethan doszedł do błyskotliwego wniosku, że coś się tutaj nie zgadza. Po pierwsze – nie było oświetlenia. Niesprawna instalacja elektryczna na planie filmowym? Niemożliwe. W dzisiejszych czasach każdy miał w domu generator, nie zabrakło na pewno takowego i tutaj. Zdążył dojść do końca korytarza, który prowadził do wyjścia z budynku, gdy nagle coś odwróciło jego uwagę. Czyjś chrapliwy jęk. - Pomóż mi – usłyszał dochodzącą gdzieś z dołu żałosną prośbę, podążył więc spojrzeniem w tamtą stronę. Ludzkie ciało, choć chyba na zapas spokojnie można było nazwać je zwłokami, leżało na podłodze. W popalonym ubraniu, ze skórą zwęgloną na idealnie czarny kolor. Przekrwione oczy pozbawione były powiek. - Ygh! – Carter nie zdołał powstrzymać okrzyku, który był mieszaniną przerażenia i obrzydzenia. Zaraz jednak zaświtał mu w głowie pomysł. Szybko zamaskował wcześniejsze zmieszanie aroganckim uśmieszkiem. - Świetna charakteryzacja, macie mnie! – oznajmił, unosząc do góry dłonie w geście kapitulacji.
Ethan Carter
- Liczba postów : 24
Join date : 28/06/2013 Age : 39 Skąd : London
by Dalishya Andraste Wto Gru 10, 2013 10:02 pm Ethana odnalazła w głębi korytarza. Stał sobie spokojnie, jak to człowiek - nieświadomy niczego co się dzieje - i przemawiał do jakiegoś nieforemnego kształtu rzuconego na podłodze. Dali podbiegła do niego i wymierzyła weń sonicznym piórem, badając, czy nie zaabsorbował jakiegoś szkodliwego promieniowania. - Tym razem, przyznaję, moja wina - rzuciła nie patrząc mu w twarz. Postanowiła nie wdawać się w zbędne tłumaczenia, przynajmniej nie w danej chwili. Skończywszy skan, zwróciła swoją uwagę na wspomniany "kształt". Gwałtownie wciągnęła powietrze, zdając sobie sprawę na co patrzy. - Odsuń się od niego - poleciła stanowczo Carterowi. Sama zaczęła pstrykać piórem wycelowanym w biednego człowieka. - Nie możemy nic dla ciebie zrobić, przepraszam - stwierdziła ze szczerym żalem. Ofiara natomiast zaczęła charczeć z dezaprobatą, choć może był to dźwięk gasnącej nadziei. W dalszej części korytarza, skrytej w ciemnościach, rozległy się kroki. Zorganizowane kroki, które wyraźnie wskazywały na to, że coś szybko się zbliżało. Dalishya Andraste
- Liczba postów : 56
Join date : 27/11/2012 Age : 780 Skąd : Gallifrey
by Ethan Carter Sro Gru 11, 2013 3:53 pm Nie wiadomo skąd nagle zjawiła się zdyszana kosmitka i zaczęła świecić mu po oczach jakimś wydającym dziwne dźwięki... długopisem? W dodatku wyrzuciła z siebie chłodny rozkaz. Do Ethana dotarło, że nie jest w stanie pojąć, co się tutaj dzieje. Teraz nagle blondynka przemawiała do kogoś, kogo Carter wziął za ucharakteryzowanego członka ekipy filmowej. Czyżby to było rzeczywiście zwęglone ciało? Zakręciło mu się w głowie. Usłyszał dudnienie dziesiątek ciężkich par butów, które dobiegało gdzieś z głębi korytarza. Zdezorientowany, uniósł głowę do góry i ujrzał zwarty szereg maszerujących ludzi, odzianych w szczelne, pomarańczowe skafandry. Zmierzali w ich stronę. Mężczyzna przeniósł nieprzytomne spojrzenie na jedyną znajdującą się w tym pomieszczeniu osobę, którą jako tako znał, to znaczy na Dalishyę. Coś mu podpowiadało, że najbezpieczniej będzie się zdać na jej decyzje. Czy należało uciekać? To pytanie miał teraz wypisane na twarzy. Ethan Carter
- Liczba postów : 24
Join date : 28/06/2013 Age : 39 Skąd : London
by Sponsored content Sponsored content
Pozwolenia na tym forum: Nie możesz odpowiadać w tematach
| |