|
by Zoe Cameron Pon Cze 16, 2014 10:39 pm Zoe Cameron
- Liczba postów : 123
Join date : 22/12/2012 Age : 526 Skąd : Gallifrey
by Zoe Cameron Pon Cze 16, 2014 11:09 pm Wylądowali na słynnym atlantyckim deptaku. Wyszli w TARDIS-u i zobaczyli migające przed nimi twarze. Wszędzie kłębiło się multum ludzi. Zoe zapomniała już jak się chodzi w takim ścisku. Ale to był urok słynnych miejsc. Chwyciła Roba za dłoń, by się nie rozdzielili, drugą rękę, która trzymała skrzypce, unosząc w górze, i ruszyła w stronę Broadwalk Hall. W środku panował półmrok, tylko scena była lekko oświetlona. Ruda nie wiedziała, czy ktoś siedzi na widowni. W sumie się tym nie przejmowała. Odezwała się w końcu do towarzysza: - I co, panie pasażerze (?), już wiesz, gdzie jesteśmy? Choć nie było tu już tłoczno, Zo jakby zapomniała, że nadal trzyma go za rękę. Zoe Cameron
- Liczba postów : 123
Join date : 22/12/2012 Age : 526 Skąd : Gallifrey
by Robespiere Donovan Wto Cze 17, 2014 7:45 am - Atlantic City - odparł bez zastanowienia. Wielokrotnie widział te organy na zdjęciach, ale nigdy nie miał okazji zobaczyć ich na żywo. Zostały zamknięte wiele lat temu do renowacji, po której skończeniu pozwalano komuś do nich zasiąść tylko od wielkiego dzwonu. - W którym roku jesteśmy? - spytał podchodząc do instrumentu, a tym samym podciągając bliżej Rudą. Nie przeszkadzało mu to, że trzymała go za rękę, wręcz przeciwnie uważał, że w takich miejscach jak miasta Ameryki Północnej dobrze jest wzajemnie się pilnować. Rob usiadł przy instrumencie i puścił wreszcie dłoń Zoe. Z namaszczeniem dotknął kilku klawiszy, po czym postanowił uruchomić silniki. Cichy szum pomp powietrza rozmiękczył nieco zbitą ścianę ciszy wypełniającą tę hangaropodobną salę. - Czy Władcy Czasu słyszą w tych samych częstotliwościach co ludzie? - spytał przypominając sobie wszystko co kiedykolwiek czytał o organach, które miał przed sobą. - Podobno ten instrument jest w stanie grać infradźwięki. Robespiere Donovan
- Liczba postów : 77
Join date : 20/06/2013 Age : 37 Skąd : Italy
by Zoe Cameron Wto Cze 17, 2014 12:34 pm Zo w sumie nie była zdziwiona, że Rob poznaje to miejsce. No heloł, przecież to największe organy na Ziemi (jak podpowiedział jej TARDIS)! Jednak nie zastanawiała się zbytnio nad czasem, w którym wylądują. Dlatego odpowiedziała: - Coś koło lat 80. XX wieku. Widać było, że mężczyzna docenia kunszt wykonania instrumentu. Chyba lubił wsłuchiwać się w szum miechów, bo jego wyraz twarzy od razy złagodniał. Jednak jednocześnie nie zapomniał o informacjach stricte technicznych. W związku z tym Zo wygłosiła krótki referat o budowie aparatu słuchowego Władcy Czasu, by zaspokoić jego ciekawość. Wiedziała sporo na ten temat ze względu na to, że ten narząd potrzebny był jej czasem w jej projektach. W międzyczasie wyciągnęła swoje stradivardiusy, a gdy skończyła, dostroiła je do organów. Zo aż do tamtej pory nie wiedziała, co będą razem grać, ale Robespiere wybrał idealną melodię na skrzypce i organy. Jak to możliwe?! Ruda nie pamiętała autora tego utworu, ale pamiętała sam utwór, a to było przecież najważniejsze. Melodia popłynęła w głąb hangaru, wypełniając go aż po brzegi - mimo dziwnej konstrukcji budynku posiadał on doskonałą akustykę. I nawet było ją słychać, pomimo że tylko ona grała na skrzypcach. Zoe się tego nie spodziewała. W głębi duszy myślała, że Donovan ją zagłuszy. Jednak się myliła, zaś on sam wyglądał jak prawdziwy wirtuoz. Był jakby zespolony z instrumentem i nie miał żadnej tremy, w przeciwieństwie do dziewczyny. Ona stresowała się, że się ośmieszy przed nim, że się pomyli. I dlatego, kiedy utwór przekształcił się w improwizację, kilka razy się potknęła - najzwyklej w świecie zafałszowała. Zawsze przy tym się krzywiła. Jednakże po dłuższej chwili i ona poczuła jak muzyka wypełnia jej żyły. Wtedy zaczęła zapamiętale tańczyć, jednocześnie grając. Cała stopiła się z melodią i w czasie końcowego obrotu wydawało jej się, że ktoś z widowni ich obserwuje. Oglądnęła się, ale w mroku nikogo nie widziała. Nic o tym nie powiedziała Robowi i czekała na to, co powie lub zrobi. Zoe Cameron
- Liczba postów : 123
Join date : 22/12/2012 Age : 526 Skąd : Gallifrey
by Robespiere Donovan Wto Cze 17, 2014 8:48 pm Grało się istotnie cudownie. Klawisze jeszcze niewyszczerbione zębem czasu niemal same pływały mu pod palcami. Co jakiś czas odwracał się, żeby zerknąć na Zoe, która wykonywała prawdziwy performance. Wydawało mu się, że wybrał długi utwór, a i on skończył się stanowczo zbyt szybko. Zamiast ukłonu na koniec występu, Rob odwrócił się na stołku do Rudej z szerokim uśmiechem. - To jak? Przekonałem cię do muzyki organowej? - zagadnął wesoło. W tamtym momencie wydało mu się, że usłyszał jakiś szmer we wnętrzu hangaru. Pewnie mysz - rzucił lekceważąco w myślach. - Na co masz teraz ochotę? - zwrócił się z pytaniem do Władczyni Czasu szczerze zainteresowany. Robespiere Donovan
- Liczba postów : 77
Join date : 20/06/2013 Age : 37 Skąd : Italy
by Zoe Cameron Wto Cze 17, 2014 9:20 pm - W sumie... To było niesamowite doświadczenie, muszę przyznać. I w takim wydaniu tak, przekonałeś mnie - wyszczerzyła się do niego szeroko. - Choć i tak ciągle się zastanawiam, czemu organy właśnie. Wtedy, na planie, sądziłam, że kpisz ze mnie - wspomniała ich pierwsze spotkania. - Mam pewien pomysł... Jednak najpierw musisz mi zdradzić, czy umiesz grać na czymś jeszcze niż organy, a jeśli tak, to na czym? Zoe nie wątpiła, że Rob ma szerokie spektrum wyboru instrumentów. Po prostu to wiedziała! A jeśli potrafi grać na czymś, co barwą dźwięku pasuje do skrzypiec elektrycznych, może udałoby się go przekonać do muzyki nowoczesnej? A przynajmniej nowocześniejszej. Zoe Cameron
- Liczba postów : 123
Join date : 22/12/2012 Age : 526 Skąd : Gallifrey
by Robespiere Donovan Wto Cze 17, 2014 9:35 pm - Organy są majestatyczne - odparł bez zastanowienia. Odwrócił głowę tak by spojrzeć w górę konstrukcji. - Ledwie widać końcówki piszczałek. Poza tym, ich brzmienie... sale aż dudnią rezonując dźwięk. Nigdy nie żartuję z muzyki organowej. Rozmarzył się na chwilę, przypominając sobie minę jego babki gdy usłyszała, że chciałby się uczyć gry na organach. Wtedy powiedział to złośliwie, doskonale wiedząc, że starsza pani nie znosi tego instrumentu, bo w jej głowie dopasować można było muzyki organowej niego jedynie katafalk. Po latach, oboje i Rob, i jego babka zrozumieli, że w pewnym stopniu się mylili. Gra na organach wcale nie była łatwa do opanowania, jednak w miarę jak wnuk okiełznywał tę sztukę, babka również odkryła, że słuchanie go bywało czasem przyjemne. Wredna baba, nigdy nie przyznałaby mi racji - uciął ciąg wspomnień Rob. Myślami powrócił do pytań Zoe. - Większość innych instrumentów klawiszowych, gitara, oficjalnie również saksofon, ale teraz nie dałbym głowy za to czy uda mi się z niego wydobyć przyzwoity dźwięk. A czego dokładnie potrzebujesz? Robespiere Donovan
- Liczba postów : 77
Join date : 20/06/2013 Age : 37 Skąd : Italy
by Zoe Cameron Wto Cze 17, 2014 9:45 pm Zoe nie pociągały tak organy jak najwidoczniej Roba. Ale cóż, każdy ma swoje dziwactwa. Lekko wzruszyła ramionami. Po odpowiedzi mężczyzny, zagryzła lekko wargi. Nie chciała ujawniać swojego pomysłu, ale bez tych pytań dalsze przemieszczanie się nie miałoby sensu. A Robespiere jest inteligenty i na pewno przejrzy plany Rudej. W końcu jednak odrzekła: - Zależałoby mi gitarze elektrycznej lub basowej. W sumie saksofon też by się nadał... Popatrzyła z nadzieją na Donovana. Zoe Cameron
- Liczba postów : 123
Join date : 22/12/2012 Age : 526 Skąd : Gallifrey
by Robespiere Donovan Wto Cze 17, 2014 9:49 pm Postanowił powstrzymać swoje wyobrażenia, przynajmniej na jakiś czas. Dlatego też grzecznie odpowiedział Rudej. - Byle nie jednocześnie - mrugnął żartobliwie. - A tak serio, knuj sobie, knuj. Tym razem zdaję się na twoje pomysły. Uśmiechnął się jeszcze szerzej. Nie był pewien czy ma się zbierać do wstania, czy też spędzą tu jeszcze jakiś czas. Widząc jednak poruszenie Zoe, doszedł do wniosku, że lepiej być gotowym do drogi. Robespiere Donovan
- Liczba postów : 77
Join date : 20/06/2013 Age : 37 Skąd : Italy
by Zoe Cameron Wto Cze 17, 2014 10:35 pm Przecież powiedziałam "lub"... W każdym razie ruszyła raźnie w stronę wyjścia. - W takim razie chodź - rzuciła przez ramię. Tym razem nie wzięła już go za rękę. Sądziła, że nie powinien się zgubić. Poza tym jej czupryna w świetle słońca połyskiwała jak pochodnia. Jednak pomimo tego co jakiś czas oglądała się za siebie i sprawdzała, czy mężczyzna nadal za nią idzie. Na początek wskoczyła do Orfea i usprawiedliwiając się, powiedziała: - Tylko na chwilę.Szybko się przebrała, bo nie lubiła sukienek i zmieniła skrzypce na elektryczne i była gotowa. Znów wyszli z TARDIS-u i ruszyli w kompletnie innym kierunku niż wcześniej. Tam znajdowało się studio jej znajomego. Jednak nie uszli daleko, ponieważ tłum ludzi tarasował drogę i nikt nie wiedział, co się stało. Zo poprosiła do Roba: - Podsadź mnie. Wtedy może czegoś się dowiem.Było to trochę dziwne, że w środku dnia ulica jest zablokowana przez tłum gapiów. Zoe Cameron
- Liczba postów : 123
Join date : 22/12/2012 Age : 526 Skąd : Gallifrey
by Robespiere Donovan Wto Cze 17, 2014 11:01 pm Zgodnie z obietnicą, dał się poprowadzić Rudej. Cierpliwie czekał w statku aż dziewczyna się ubierze, co tym razem rzeczywiście nie zajęło zbyt długo. Po krótkiej chwili byli już znów na ulicy, która jednak szybko okazała się niemożliwa do przebycia. Rob, ze swojej pozycji również niczego nie widział, totez nie zdziwiła go prośba Zoe. Władczyni Czasu była lekka i Donovan z łatwością wsadził ją sobie na ramiona. - Widzisz coś? - zapytał, bo nic innego nie przychodziło mu do głowy. Robespiere Donovan
- Liczba postów : 77
Join date : 20/06/2013 Age : 37 Skąd : Italy
by Zoe Cameron Wto Cze 17, 2014 11:25 pm Rob pewnie trzymał ją na ramionach - nie chwiał się ani nic z tych rzeczy. I rzeczywiście zmiana perspektywy przyniosła efekt. - O wielki czasie! Oni zrobili sobie zabawę z płaczącego anioła!... A właściwie gargulca. Kto w tych czasach stawia gargulce? Nie do wiary! Co by tu z tym zrobić? Przez chwilę zamilkła, ale potem powiedziała do Roba jakby dopiero sobie przypominając, że istnieje: - Muszę ciągle na nie patrzeć, bo ci głupcy specjalnie zamykają oczy. Dlatego Ty musisz się przepchać przez ten tłum do przodu. Zo zupełnie zapomniała, że Rob w zasadzie może niczego nie rozumieć. Była skupiona na nie-mruganiu. Zoe Cameron
- Liczba postów : 123
Join date : 22/12/2012 Age : 526 Skąd : Gallifrey
by Robespiere Donovan Wto Cze 17, 2014 11:35 pm Rob już otwierał usta by o coś zapytać, jednak rozmyślił się i znów je zamknął, z lekkim puffnięciem. Nie miał pojęcia o czym bredziła Zoe. Nawet nie był pewien czy tym razem chciał wiedzieć. Przed chwilą prawie zapomniał, że dziewczyna jest bądź co bądź kosmitką. Postanowił skupić myśli na czymś innym. Nie bardzo jednak wiedział też jak ma się przecisnąć przez ten tłum ludzi. W końcu doszedł do wniosku, że skoro są w przeszłości, to może postawić na starodawne metody. Przepraszając i prosząc o zrobienie przejścia (chociaż kilka razy i tak musiał pomóc sobie łokciami) utorował sobie i Rudej drogę. Jego oczom ukazała się grupka rozbawionych młodzieńców skaczących wokół kamiennej statuy. - I to jest niby groźne? - spytał Zoe, ignorując to, że, jak twierdziła, próbowała się skupić na patrzeniu. Robespiere Donovan
- Liczba postów : 77
Join date : 20/06/2013 Age : 37 Skąd : Italy
by Zoe Cameron Wto Cze 17, 2014 11:46 pm - Tak, oczywiście! - może zbyt głośno powiedziała Zo. - W skrócie: jeśli cię dotkną przenosisz się do przeszłości i tam umierasz. A mogą to zrobić, gdy nikt na nie nie patrzy. I pobierają energię z życia, które miała jeszcze przeżyć dotknięta osoba. Dlatego ci młodzi są szczególnie narażeni. Nie można ich zabić, bo kamienia się nie zabija. Możemy jedynie jakoś ich odstraszyć. Bo w sumie sami z siebie nie atakują już teraz na Ziemi. Chyba że czegoś chcą - dokończyła już ciszej Zoe. Nie zdawała sobie sprawy, że miesza osoby, bo myślami ciągle przeskakiwała między tymi smarkaczami a posągami. Delikatnie stanęła na ziemi, nadal patrząc na anioły. - Możesz ich jakoś odgonić? - poprosiła. - Ja nie będę mrugać. Zoe Cameron
- Liczba postów : 123
Join date : 22/12/2012 Age : 526 Skąd : Gallifrey
by Bruce Weasel Sro Cze 18, 2014 9:10 pm Od wydarzeń w Nowym Jorku z Hathem minęło już sporo czasu. A może wcale nie? Bruce nie przywiązywał do tego wielkiej wagi. Bywał i bawił to tu, to tam, ale zawsze z uśmiechem na ustach. Dziś był w Atlantic City, w sumie bez konkretnego powodu. Od czasu, kiedy się tu znalazł, obserwował dziewczynę o rudej czuprynie z facetem o mniej rzucającej się w oczy aparycji. Okazało się, że byli muzykami. Weasela czasem bawiło takie potajemne śledzenie mieszkańców Ziemi, dlatego po cichutku siedział na widowni podczas występu pary - co było trudne zważywszy na jego charakter. A tak go korciło, żeby na końcu bić brawo! Potem wszyscy troje poszli na miasto, o czym para nie miała oczywiście pojęcia. Wyszło na to, że jednak Ruda wiedziała coś niecoś o sytuacji. Mogła być nawet Władczynią. Gdy Brucie usłyszał jej prośbę postanowił, że czas włączyć się do gry. Czekanie jest nudne.
Czego się mogą bać dzieci w końcówce XX wieku? Już znał odpowiedź. Wcisnął na swoim nowo nabytym pasie odpowiedni moduł i pobiegł żywo w stronę dzieciarni w postaci niekoniecznie żywej - ducha. - Uuuuuuuuu! Oczywiście nie spuszczał z oczu posągu. I oczywiście jedno z dzieci było na tyle harde, że chciało się mu postawić. A to był błąd, bowiem gargulec szybko do niego pospieszył i o mały włos nie wysłał chłopca w przeszłość. Tym razem Bruce postarał się bardziej i przegonił dziecko. Gdy zostali już tylko Ruda i towarzysz (dziwne, dorośli też się ulotnili), Weasel się pokazał. - Ale zabawa, co nie? Jakby to tutaj powiedzieli? Przednia! Hahaha! Wyszczerzył zęby. Bruce Weasel
- Liczba postów : 30
Join date : 03/06/2013 Age : 708 Skąd : Gallinafalli
by Zoe Cameron Sro Cze 18, 2014 9:59 pm Rudej niekoniecznie było do śmiechu z racji tego, że musiała robić zeza (rozbieżnego), by zobaczyć, kto im pomógł. Okazało się, że był to Władca, śmieszek i brunet. Który mimo wszystko przybył w czas i w porę. A może to jego widziała w hangarze? Czyżby nas śledził? Zapytała go jednak o coś innego: - Sądzisz, że możemy go zostawić? Bo niby w tych czasach nie atakują, jeśli niczego nie chcą. Niekoniecznie chce mi się taskać taki posąg, aż znajdziemy kolejne. Nie dając mu nawet chwili na odpowiedź, dodała: - Ja jestem Zoe, a to Rob. A jak ty się nazywasz? Zoe Cameron
- Liczba postów : 123
Join date : 22/12/2012 Age : 526 Skąd : Gallifrey
by Bruce Weasel Sro Cze 18, 2014 10:30 pm - Możesz mi mówić Weasel. Bruce Weasel. Władca miał nadzieję, że chociaż minimalnie zabrzmiał jak słynny agent. Potem się zaśmiał sam z siebie. - A jak właśnie czegoś chce? Może zrobić spustoszenie na tej zaczepistej planecie! No heloł, nie można narażać ludzi na takie ryzyko. Co powiecie, żeby go zwyczajnie rozbić? W jego oczach zapaliły się światełka. Bruce Weasel
- Liczba postów : 30
Join date : 03/06/2013 Age : 708 Skąd : Gallinafalli
by Robespiere Donovan Czw Cze 19, 2014 2:45 pm To co wydarzyło się na placu Rob mógł skomentować tylko jednym słowem. Dafuq? Władca Czasu - duch - Bond? Serio? Czy ten dzień mógł stać się jeszcze dziwniejszy? Co się tyczyło kamiennej statuy, pomysł jej rozbiciem wydał się Robowi całkiem rozsądny. Zwłaszcza, że ciężko mu było wyobrazić, że ten anioł mógłby był żywą i na dodatek groźną istotą. Nie wiedział jednak czy Zoe się na to zgodzi, toteż nie chciał od razu obejmować strony tego nowego, używającego dziwnych słów, kosmity. - Szczerze mówiąc, ja się nie znam na rzeźbach. Myślę jednak, że rozbita już nigdzie się nie ruszy. Robespiere Donovan
- Liczba postów : 77
Join date : 20/06/2013 Age : 37 Skąd : Italy
by Zoe Cameron Czw Cze 19, 2014 3:43 pm Ok, wesołek udający agenta... Czasami ją nazywali szaloną i cieszącą się z nie-wiadomo-czego, ale on? Zachowywał się jakby oswobodził się z jakiegoś kaftana bezpieczeństwa. Mimo tego, rzucił całkiem ciekawy pomysł. I prosty. Tylko czy aby nie ZA prosty? Zoe nie chciało się uwierzyć, że nikt wcześniej na niego nie wpadł, a lekcja o potworach odbyła się baaardzo dawno temu. Ale Rob także go poparł. - Ok, to Ty go rozbij, a ja będę stała w pogotowiu z laserowym pistoletem, jakby coś poszło nie tak - powiedziała pełnym wątpliwości głosem. Dziewczyna była prawie pewna, że COŚ pójdzie nie tak. Tylko jeszcze nie wiedziała, co. Ostrzegła jeszcze Robespiera: - Odsuń się. Tak na wszelki wypadek... Zoe Cameron
- Liczba postów : 123
Join date : 22/12/2012 Age : 526 Skąd : Gallifrey
by Bruce Weasel Pią Cze 20, 2014 6:26 pm - Ej, Ruda, trochę wiary. Oglądnął się dookoła w poszukiwania narzędzia do rozbijania. Jego wzrok padł na sporej wielkości kamień. Może się nada. Huehue, jak w epoce kamienia łupanego. - Tylko nie mrugajcie w tym samym czasie - rzucił parze. Wziął lekki rozbieg i rzucił kamieniem w ramię figury. Grzecznie odpadło. Rozochocony, wziął ten sam kamień (w pobliżu nie zauważył lepszego) - tzn. podszedł bardzo blisko Anioła - i uderzył nim w klatkę piersiową. Skała rozkruszyła mu się w ręce, a Bruce'a to nieźle zaskoczyło. Odwrócił się do towarzyszy i rzucił do nich resztki głazu, wołając: - Patrzcie, co zostało. A oni chyba faktycznie go usłuchali, bo gdy się odwrócił, zobaczył dokładnie przed sobą wykrzywioną kamienną twarz i drugą rękę anioła o milimetry od siebie. Odskoczył. - Nie ma co, twardy gościu, łatwo się nie poddaje - krzyknął niezbyt głośno, nie odwracając wzroku. - Przydałyby się narzędzia z TARDIS. Ostatnio zmieniony przez Bruce Weasel dnia Pią Cze 20, 2014 7:35 pm, w całości zmieniany 1 raz Bruce Weasel
- Liczba postów : 30
Join date : 03/06/2013 Age : 708 Skąd : Gallinafalli
by Zoe Cameron Pią Cze 20, 2014 7:34 pm Choć Zoe patrzyła na posąg, to w zasięgu jej wzroku był również Bruce. A gdy wziął do ręki kamień, dziewczyna lekko otworzyła usta. Powiedziała cicho oszołomiona: - On sobie jaja robi, prawda? Jednak po chwili okazało się, że to, co robił, było całkiem serio. Kiedy ręka płaczącego anioła odpadła, Zo się trochę zdziwiła. Czyżby tak łatwo...? Jednak kiedy Bruce kolejny raz zamachnął się na posąg, a kamień rozpadł mu się w ręce, dziewczyna mrugnęła. Jak się potem okazało, nikt w tym czasie nie patrzył na gargulca. Jasne, narzędzia z TARDIS. Nie mogła już tego znieść, więc skrzypce oddała zdezorientowanemu Donovanowi, a sama podeszła bliżej. - Odsuń się, chłoptasiu - powiedziała dość głośno, a potem dodała tak, by Rob jej nie słyszał: gdzie byłeś, kiedy w szkole kazali mieć ze sobą zawsze choć podstawową broń? - i lekko pokręciła głową. Nie nawykła do pouczeń, ale w tym wypadku? Musiała. Ten pomysł wpadł do jej głowy tuż przed chwila. Chwyciła swój klucz francuski, który cierpliwie czekał włożony w tylną kieszeń jej spodenek i był zarazem schowany pod bluzką, zamachnęła się i po prostu... odcięła mu głowę. - Myślę, że już się nie ruszy. Włożyła z powrotem na miejsce swój klucz i otrzepała lekko dłonie. - Idziemy dalej? Zoe Cameron
- Liczba postów : 123
Join date : 22/12/2012 Age : 526 Skąd : Gallifrey
by Robespiere Donovan Sob Cze 21, 2014 5:11 pm Brwi Donovana poszybowały wysoko w stronę linii jego włosów. No jeżeli Władcy Czasu tak ze sobą współpracują, to długo ta rasa nie pociągnie - uznał. Od czasu pojawienia się Bruce'a Zoe nieustannie go atakowała i podważała jego opinie. Dlaczego tak podchodziła do osoby, której wcześniej nie znała? Takie zachowanie zdecydowanie nie było zdrowe. Było w nim jednak coś tajemniczego i interesującego. Dlatego też Rob, mimo, że był już dość zmęczony, zgodził się na dalszą podróż. Miał tylko nadzieję, że Bruce się zbytnio nie zniechęcił i że ich nie opuści. Donovan miał ochotę bliżej go poznać. Gość ewidentnie miał nietuzinkowe spojrzenie na świat. Robespiere Donovan
- Liczba postów : 77
Join date : 20/06/2013 Age : 37 Skąd : Italy
by Bruce Weasel Sob Cze 21, 2014 8:17 pm Gdzie ja byłem w szkole? Wyszczerzył zęby. - Na wagarach, to jasne. Ta Ruda była taka nieprzystępna, ale to nic, jeszcze się wyrobi. Jaki profesjonalizm przy ścinaniu głowy - byłaby lepsza niż gilotyna. - Myślał Anioł o niedzieli, a w sobotę łeb ucięli. Świetna robota, Ruda Zo. Z odpowiedzią na postawione pytanie nie wahał się ani chwili: - Ja na to jak na lato! A macie już jakieś konkretne plany? Nie przyszło mu do głowy, że mógłby przeszkadzać, że kolacja, świece i te sprawy. To nie ten typ. Choć z drugiej strony, sam nie pogardziłby towarzystwem ładnej kobiety. Ale nie teraz, rzecz jasna. Podróżowanie z tymi dwojga zapowiadało się naprawdę ekscytująco, toteż Bruce był pełen optymizmu. Bruce Weasel
- Liczba postów : 30
Join date : 03/06/2013 Age : 708 Skąd : Gallinafalli
by Zoe Cameron Sob Cze 21, 2014 8:42 pm Zoe po prostu musiała uśmiechnąć się na tę parafrazę przysłowia. Było zarazem tak absurdalne i... pasujące! Dalsza jednak wypowiedź Bruca trochę Zo zmieszała. W sumie ostatnie pytanie kierowała do Roba. Tyle że teraz nie miała już jak się wycofać. Nie chciała być niekulturalna, czy coś. - Mieliśmy iść tworzyć muzykę, więc chodźmy. Lubiła to sformułowanie: tworzyć muzykę. Najlepiej odzwierciedlało to, co czuła. Szła swoim zwykłym tempem, czy dość szybko. Jednak przez swój wzrost nie posiadała długich nóg, także w porównaniu z mężczyznami wypadała blado. Tzn. oni nie musieli zrobić tylu kroków, co ona. W drodze wpadł jej do głowy pewien pomysł: - A może Ty na czymś grasz? - zapytała zaciekawiona Bruca. Zoe Cameron
- Liczba postów : 123
Join date : 22/12/2012 Age : 526 Skąd : Gallifrey
by Bruce Weasel Sob Cze 21, 2014 9:39 pm Szli raźno obok siebie. Jak drużyna. To mi pasuje. Nie zrażał się tym "tworzeniem muzyki", przecież to na serio mogło być ciekawe. Nigdy nie miał uprzedzeń do niczego, wszystkiego chciał spróbować. - Próbowałem chyba na każdym instrumencie jaki się da, ale najlepiej wychodziło mi na perkusji. Ta energia, to dopiero coś! To... będziemy sobie po prostu grać? Nawet nie nagramy niczego? Spojrzał na Roba. - A ty, Rob, w ogóle jesteś milczący typ. Strach się bać, huehue. Bruce Weasel
- Liczba postów : 30
Join date : 03/06/2013 Age : 708 Skąd : Gallinafalli
by Sponsored content Sponsored content
Pozwolenia na tym forum: Nie możesz odpowiadać w tematach
| |