Nie można powiedzieć, że Peter nie odczuł lekkiej satysfakcji słysząc, że udało mu się spowodować tak wiele problemów. Uważał to za sprawiedliwy odwet za wszystkie niedogodności jakie go spotkały z ręki Władcy i jego pożal-się-boże wspólnika. Nie byłby również sobą gdyby nie nadstawił ucha, by podsłuchać o czym tamci dwaj mówili. Oczywiście nie zamierzał proponować Victorowi pomocy materialnej, no bo po co? Wręcz przeciwnie, słysząc oświadczenie Władcy postanowił, że jeszcze utrudni mu opłacenie napraw.
- Skoro tak ładnie prosisz, dobrze, zgodzę się być twoim gościem.
Podniósł się z fotela i spróbował wygładzić zmarszczki na koszuli, co nie przyniosło żadnego znacznego efektu, czego można się było spodziewać.
- No to gdzie idziemy najpierw?