|
by Aria Villarin Czw Lis 29, 2012 10:34 pm Skończyły ci się zapasy żywności i lodówka świeci pustkami? Przydałoby ci się nowe ubranie? A może po prostu masz ochotę na odrobinę rozrywki? Wszystko, czego potrzebujesz znajdziesz w Centrum handlowym GallMart. Duży budynek o pomarańczowych ścianach dzieli się na trzy piętra. Na najniższym z nich znajdują się wszelkiej maści sklepy z pożywieniem. Tu znajdziesz stoiska z żywnością ekologiczną, owocami i warzywami, suplementami diety wspomagającymi sprawną regenerację oraz egzotycznymi składnikami jadłospisu, sprowadzanymi z innych planet. Pierwsze piętro wypełnione jest sklepami z odzieżą. Kupisz tutaj stroje na każdą okazję, zaczynając od wygodnych ubrań idealnych do założenia w podróż pełną przygód, poprzez eleganckie i wytworne kostiumy na specjalne okazje, aż po przeróżne skafandry i kombinezony, chroniące przed oddziaływaniem różnego rodzaju promieniowań i szkodliwych substancji. Na najwyższej kondygnacji natomiast umiejscowiono centrum rozrywki, które daje ci możliwość skorzystania między innymi z masażu, sauny, czy też salonu piękności. Na tym piętrze znajdują się również sale kinowe, w których możesz obejrzeć najnowsze hity filmowe Gallifrey w najnowszej technologii 6D. Życzymy miłej zabawy! Aria Villarin- Administrator
- Liczba postów : 178
Join date : 19/11/2012 Age : 636 Skąd : Gallifrey
by Anastasia D'angelo Sro Sty 30, 2013 7:47 pm Liczyła, że zakupy ją trochę rozruszają. Znalazła trochę pieniędzy w swoim pokoju w Bad Wofie, a skoro to pomieszczenie przeznaczone dla niej, to chyba pieniądze też, prawda? Od razu skierowała się na pierwsze piętro. Jak każda kobieta, z zaciekawieniem oglądała wystawy z ciuchami, butami i dodatkami. Można tu było znaleźć dosłownie wszystko! Mimo to, Anastasia odczuwała już zmęczenie po pełnym wrażeń dniu. Już nie bardzo zwracała uwagę na wszelkie niezwykłości, na które się natykała. Zatęskniła do wygodnie wyglądającego łóżka w TARDIS-ie Nate’a. No, ale na niego nie miała co liczyć. Poszła na drugie piętro – do centrum rozrywki. Jak zdołała się dowiedzieć, było tu nawet kino sześciowymiarowe. Szatynka była go ciekawa, lecz czuła, że zasnęłaby podczas wyświetlania horroru. Dlatego podążyła do salonu piękności i odnowy. Tam zamówiła relaksującą kąpiel i masaż. Warto dodać, boski masaż. Nawet się nie obejrzała, kiedy zamknęła oczy…
*********** Delikatnie się wybudziła. To światło słoneczne padło na jej twarz. Czuła się wspaniale. Chwila, chwila, gdzie ja jestem? Po chwili wszystko sobie przypomniała. Nikt jej wcześniej nie obudził, nie wyprosił. Świetny salon. Zresztą nic dziwnego, zapłaciła sporą sumkę za zabiegi. Tymczasem czekał ją kolejny, i miała nadzieję, że lepszy, dzień! Anastasia D'angelo
- Liczba postów : 119
Join date : 05/12/2012 Age : 36 Skąd : Paryż
by Nathanael Vandenbroek Sro Sty 30, 2013 8:50 pm Najpierw za pomocą komputera pokładowego namierzył Anę. Była w... centrum handlowym. Przynajmniej potrafi się sobą zająć - pomyślał Nate z zadowoleniem, po czym ustawił parametry podróży na tę własnie lokalizację, w której znajdowała się Anastasia. Kilka sekund później byli już na miejscu. Nathan wyciągnął telefon i wybrał numer dziewczyny. -Czekam pod salonem - rzucił władczo po usłyszeniu cichutkiego głosu Any. -Zabierzemy kogoś - wyjaśnił Scarlett, po czym uchylił drzwi TARDIS, czekając, aż jego towarzyszka podróży pojawi się na horyzoncie. Był niezmiernie ciekaw, jak dobrze sobie poradziła. Na obcej planecie, podczas stanu alarmowego, bez najmniejszej pomocy kogokolwiek... Niewątpliwie silna z niej bestia. Nathanael Vandenbroek
- Liczba postów : 111
Join date : 29/11/2012 Age : 823 Skąd : Gallifrey
by Scarlett Lana Estellon Sro Sty 30, 2013 10:06 pm - Jasne - uśmiechnęła się uroczo. Przecież nie musiała być zła, okrutna, niedobra i ogólnie sobą, gdy ktoś na to nie zasłużył. Tym bardziej, że humor jej w miarę dopisywał. Pomyślała o całym dniu i aż miała ochotę złapać się za serca i przykucnąć. Tyle się w nim wydarzyło, że następnych wrażeń będzie mogła szukać gdzieś za rok. Nie spodziewała się, iż spotka kogoś z kim jest w stanie normalnie porozmawiać. Wszyscy czegoś od niej chcieli. Całe życie sterowana tylko czekała na momenty, w których może uciec najdalej od rodziny. Dopiero teraz zaczęła się martwić co powiedzą rodzice, kiedy zobaczą ją nową. Na pewno zapytają jak to się stało. Hm... i co wtedy? Nie mogę im nic powiedzieć. Jak dowiedzą się o tym liściku, to każdą żołnierzom zwiedzić cały wszechświat - słusznie pomyślała i zmarszczyła brwi. Przypomniała sobie, że Gallifrey ma tyle wspólnego z wodą co nic, więc zanim zapowiedziana osoba miała się zjawić, Scarlett pobiegła wyszukać czegoś innego. Czy pisałam, że Lettie miała dobry humor? Tak, chyba coś mogłam wspomnieć. Otóż znacznie się zmniejszył, gdy tylko ujrzała pewną dziewczynę zmierzającą w ich stronę. - Ana? - spytała cicho sama siebie, zanim brunetka przekroczyła próg statku. Wiedziała, iż Anastasia jej nie pozna, ale mimo wszystko odczuwała dziwne wrażenie, że nie powinna tu być. Scarlett Lana Estellon- Administrator
- Liczba postów : 254
Join date : 19/11/2012 Age : 411 Skąd : Gallifrey
by Anastasia D'angelo Czw Sty 31, 2013 9:29 pm Ana usłyszała, że dzwonił jej telefon. Była jeszcze zaspana, więc, nie patrząc na wyświetlacz, od razu odebrała. - Tak, słucham? – po śnie jej głos był zawsze przytłumiony. - Czekam pod salonem. Oczywiście, Nate. Któżby inny? Więc tak wygląda Twoje pięć minut… Było to raczej stwierdzenie faktu niż kąśliwa uwaga. Anastasia miała doskonały humor i miała szczere chęci utrzymać go przez cały dzień. Szybko się przebrała, odświeżyła i już była gotowa.
Wyszła z salonu. Istotnie, przed nim stał Bad Wolf, bez wątpienia. Kobieta uśmiechnęła się na ten widok, polubiła statek. Drzwi były uchylone, toteż szybko skierowała się do środka. Nate stał tuż przy wejściu. - Rozumiem, że Władcy Czasu mogą manipulować czasem, ale żeby ewakuacja plus pięć minut zdawały się całym dniem? Czy to nie lekka przesada? – gdyby nie to, że na koniec puściła do niego oczko mogłoby się zdawać, że robi mu wyrzuty. – No, ale mam nadzieję, że już załatwiłeś wszystko, co było do zrobienia? Dopiero teraz zauważyła blondwłosą kobietę patrzącą na nią. Och, widzę, że tak. - Kim jesteś i co tu właściwie robisz? – starała się nie być natarczywa. Obecność dziewczyny zaskoczyła ją i chciała ją najzwyczajniej w świecie wyjaśnić. Choć swoje podejrzenia miała – instynktowne, całkowicie niepoparte dowodami. Czy słuszne, to miało się jeszcze wyjaśnić. Anastasia D'angelo
- Liczba postów : 119
Join date : 05/12/2012 Age : 36 Skąd : Paryż
by Scarlett Lana Estellon Czw Sty 31, 2013 10:32 pm Blondyna zmierzyła wzrokiem dziewczynę. To oczywiste, że Anastasia nie miała pojęcia z kim ma do czynienia. Lettie chciała być dla niej miła. Przecież w kawiarni okazywała względne pozory sympatii, ale cóż... - To zabawne: o to samo mogłabym spytać ciebie - uśmiechnęła się uroczo jak do zawstydzonego dziecka, po czym zwróciła się do Nathana: - Jarałeś coś, czy groziła twojej rodzinie? - rzekła cichym głosem, lecz po chwili dodała: - No chyba nie zabrałeś jej z własnej woli? - zmarszczyła brwi i oparła się o konsolę, starając się aby niczego nie nacisnąć. Znajdowała się teraz naprzeciwko mężczyzny, obserwując jego reakcję. Na chwilę szybko odwróciła się do brunetki, posyłając pełne radości jakiekolwiek gesty, byleby tylko pokazać, że nie ona jest temat rozmowy. - A tak na marginesie: skąd ona pochodzi? Scarlett Lana Estellon- Administrator
- Liczba postów : 254
Join date : 19/11/2012 Age : 411 Skąd : Gallifrey
by Nathanael Vandenbroek Pią Lut 01, 2013 9:18 pm Z niesamowicie dużą, jak na siebie, dozą cierpliwości Nate wysłuchał paplaniny obu kobiet. Najpierw odpowiedział Anie. -Wszystko załatwione - odparł po prostu. Natomiast Scarlett była już twardszym orzechem do zgryzienia. Oczywistym było, że zabieranie człowieka w podróże w czasie i przestrzeni to pomysł... delikatnie mówiąc ekscentryczny. Nathan sam zdawał sobie z tego sprawę i nie potrzebował żadnego uświadamiania ze strony Scarlett. Wiedział o tym już w tej samej sekundzie, w której zaciągnął Anastasię do Bad Wolfa. Ale przyznanie się przed kimkolwiek, że pod wpływem emocji lekkomyślnie podjął decyzję, którą niełatwo byłoby odkręcić zdecydowanie nie wchodziło w grę. Ana miała zostać czy tego chciał, czy nie. A jesli miał być szczery sam ze sobą - zupełnie mu nie przeszkadzała. Przynajmniej na razie. Nate spojrzał na Lettie wymownie, chcąc uciszyć jej niewygodne pytania. Przeniósł wzrok z powrotem na Anę i odrzekł: -To jest Scarlett, moja znajoma - dokładnie dopilnował, żeby jego głos nie zdradził, co Nate najchętniej ukryłby pod słowem "znajoma". -A to jest Ana. Podróżuje ze mną - dodał, tym razem przenosząc idealnie obojętne spojrzenie na Estellonównę. Postanowił, że więcej nie będzie wyjaśniał. Stał w milczeniu pomiędzy dwiema kobietami i spokojnie czekał na rozwój wypadków. Nathanael Vandenbroek
- Liczba postów : 111
Join date : 29/11/2012 Age : 823 Skąd : Gallifrey
by Scarlett Lana Estellon Pią Lut 01, 2013 9:29 pm - Załatwisz mi takiego przydupasa? - cichym głosem dodała otwierając szerzej oczy z zadowoleniem wymalowanym na twarzy. Oczywiście było to pytanie, które nie wymagało żadnej odpowiedzi. Po tym szybko podeszła do brunetki, wyciągając rękę w jej stronę. Rzuciła jeszcze przez ramię lekko zdenerwowane spojrzenie w stronę Nathana. - Ana! - wypowiedziała jej imię z jak największą radością w głosie, przeciągając je jak najdłużej. - Jak miło cię poznać - po czym niewyraźnie dodała: - znów... - wysyczała zaciskając zęby. Scarlett Lana Estellon- Administrator
- Liczba postów : 254
Join date : 19/11/2012 Age : 411 Skąd : Gallifrey
by Anastasia D'angelo Pią Lut 01, 2013 10:05 pm Nieznajoma niezwykle się tu panoszyła. Kiedy coś tam szeptała do Nate’a, Ana miała silne poczucie obgadywania. Zaraz jednak blondynka energicznie wymachiwała rękami, jakby coś opowiadała, więc szatynka pozbyła się tego wrażenia. Nate zupełnie bez emocji przedstawił je sobie. Anastasia nie zwróciła większej uwagi na część o tym, że kobieta była znajomą mężczyzny, bo zastanowiło ją usłyszane imię. - Scarlett? Scarlett Estellon? Nie, niemożliwe, przecież ona wygląda inaczej… Ale zachowanie pasuje jak ulał. Blondyna entuzjastycznie zareagowała na powitanie. Nawet uścisnęły sobie dłonie. Szczerzyła się niemożliwie, ale na końcu jakby zabolał ją ząb, przez co ostatnie słowo trudno było słyszeć. Coś jakby „znów”? To by pasowało… - My się chyba znamy… Po chwili ciszy dodała: - To zmieniacie sobie wygląd na poczekaniu? – Ana wyraziła swoje zdziwienie. Usłyszała siebie i pomyślała o minie Nathaeniela, którą zwykle obdarzał ją przy podobnych pytaniach. Zrezygnowała z chęci uzyskania odpowiedzi. – Nie było pytania. Po przywitaniach poszli w głąb statku. Szatynka spytała Nate’a: - To jakie plany mamy na dzisiaj? Anastasia D'angelo
- Liczba postów : 119
Join date : 05/12/2012 Age : 36 Skąd : Paryż
by Nathanael Vandenbroek Sob Lut 02, 2013 10:21 pm Już przywoływał na twarz grymas zniecierpliwienia, jednak niespodziewanie Anastasia postanowiła się poprawić. Nate uśmiechnął się krzywo i obdarzył dziewczynę pełnym aprobaty spojrzeniem. Grzeczna - pomyślał przy tym, zadowolony z jej postępów. Kąśliwe odzywki Scarlett nie uszły jego uwadze, postanowił je jednak zignorować. Tak samo zareagował na jej podejrzanie przymilne zachowanie w stosunku do jego towarzyszki. Zaakceptuje wszystko, co z nim związane, albo niech wraca do swojego pałacu. Jasne, wcale nie miał na to ochoty, ale... to nie miało teraz żadnego znaczenia. -To jakie mamy plany na dzisiaj? - padło pytanie i Nathan doskonale wiedział, kto powinien podjąć tę decyzję, żeby dało się uniknąć babskich przepychanek. Niestety nie miał zupełnie doświadczenia w dobieraniu celu podróży w celu doznania odrobiny rozrywki. Nie licząc tych pospiesznych podróży do swojego łóżka. Czekał więc w milczeniu, aż dziewczyny same na coś wpadną. Nathanael Vandenbroek
- Liczba postów : 111
Join date : 29/11/2012 Age : 823 Skąd : Gallifrey
by Anastasia D'angelo Pon Lut 04, 2013 4:57 pm Choć pytanie było skierowane do Nathanaela, ten postanowił nie odpowiadać. Jego mina mówiła: „Mnie w to nie mieszajcie!”. Cóż. - No na mnie nie patrzcie, przecież nie… – chciała powiedzieć „nie znam żadnych miejsc oprócz Ziemi”, ale patrząc na Scarlett, powstrzymała się. Zamiast tego dokończyła: - …niewiele miejsc miałam okazję odwiedzić we Wszechświecie. Wychodziło na to, że inicjatywa należała do Scarlett. Ana nie wiedziała, czy się z tego cieszyć.
Anastasia D'angelo
- Liczba postów : 119
Join date : 05/12/2012 Age : 36 Skąd : Paryż
by Scarlett Lana Estellon Wto Lut 05, 2013 8:58 pm Teraz decyzja o celu ich podróży należała do Scarlett. Cóż, jeśli nikomu nie chciało się wyjść z inicjatywą, to blondynka zrobi to, co najlepiej robić potrafi: pokieruje innymi! Uśmiechnęła się delikatnie do Any - oczywiście całą swoją fałszywość ukrywając za miłą i pogodną Lettie. Wiedziała, że Nathael się na to nie nabierze, a nawet jej na tym nie zależało. Po co miała go okłamywać? Lecz co do brunetki... a poza tym Estellonówna nie do końca wiedziała, czy Anastasia jest pewna z kim rozmawia. Podeszła do mężczyzny i posyłając mu spojrzenie dające do zrozumienia, że jeśli oni nie chcą podjąć pierwszych kroków, to lepiej niech się odsunie od panelu, po czym zanim zaczęła wciskać guziki, spojrzała na Nathanaela i powiedziała: - Tak, tak. Obiecuję, że nic nie zniszczę - przewróciła oczami. Wcale nie była smutna. Po prostu czasami lubiła dużo mówić i ogólnie odstawiać różne sceny aktorskie. - No tygryski Planeta Ognia do nas nie przyleci! - pociągnęła za wajchę i po chwili wylądowali. Scarlett Lana Estellon- Administrator
- Liczba postów : 254
Join date : 19/11/2012 Age : 411 Skąd : Gallifrey
by Alan Edgar Codd Nie Cze 09, 2013 9:00 pm Zgodnie z zaleceniem Any, Alan objął prowadzenie. Powiódł dziewczynę przez wnętrze wielkiego centrum handlowego, przypominającego średniej wielkości miasto. - Jeśli będziesz chciała, mogę zabrać cię też na normalne zakupy - zapewnił swoją towarzyszkę gdy mijali kolejną błyszczącą wystawę sklepu odzieżowego. - Chciałbym jednak, żebyś na bal włożyła coś niepochodzącego z sieciówki. Zatrzymali się przed mniejszym kramikiem, w którego witrynie wisiały najróżniejszej faktury sukna wszystkich barw. Alan wprowadził dziewczyną do wnętrza. Wchodząc poruszył dzwonek wiszący przy drzwiach. - Ano, przedstawiam ci najlepszego krawca na Gallifrey. Witaj Zed. Kotara w głębszej części sklepu poruszyła się odsłaniając wspomnianego rzemieślnika. Codd podejrzewał, że Ziemianka będzie sobie wyobrażała jego znajomego jako doświadczonego starca o nieco zwariowanym spojrzeniu. Nic bardziej mylnego. Zed był prawdziwym przystojniakiem i Alan był pewien, że brunetka nie będzie się nudziła podczas przymiarek. Zaczął przechadzać się po kramie szukając czegoś dla siebie. Alan Edgar Codd
- Liczba postów : 70
Join date : 09/02/2013 Age : 257 Skąd : Gallifrey
by Anastasia D'angelo Nie Cze 09, 2013 9:44 pm Jeśli powiedzieć, że centrum handlowe zrobiło na Anie wrażenie, to tak, jakby nie powiedzieć nic. Gdzie nie obróciła oczu, coś przykuwało jej wzrok. Trzeba przyznać, że specjaliści od reklam i wystaw z Gallifrey znali się na rzeczy jak mało kto. GallMart było z pewnością jednym z częściej odwiedzanych miejsc na mapie Wszechświata przez przybyszów ze wszystkich galaktyk. Oczywiście w celach turystycznych. Mniejszy sklepik ją zaintrygował, miał swoją własną niepowtarzalną atmosferę. Dużo jej nadawał sam właściciel (zapewne). Anastasii aż zrobiło się ciepło na widok Zeda, gdyż przystojniak był z niego nieziemski ( ). Kobiecie przeleciało przez głowę, czy reakcje innych pań były podobne. - Aaaa, tak. Bardzo mi miło. Ana – w sumie nie wiedziała, czy trzeba było się przedstawiać czy nie, ale skoro ona poznała jego imię, to on też powinien – chyba. W ogóle straciła lekko głowę (aj, te hormony!), ale już spróbowała się pozbierać. - Potrzebuję sukni na bal... I... w zasadzie tylko tyle wiem, niestety – dopiero teraz zdała sobie z tego sprawę. Uśmiechnęła się przepraszająco. – A moją osobą towarzyszącą jest Alan, oczywiście. To znaczy, raczej ja mu towarzyszę. Znajdziesz coś ciekawego dla mnie?W odpowiedzi na twarzy krawca zagościł uśmiech jak milion dolarów. - Oczywiście – puścił do niej oczko. Przyglądnął się dziewczynie. – Muszę cię tylko zmierzyć... I nie czekając na jej reakcję, wziął specjalną taśmę i wykonał to, co zapowiedział. Wszystko trwało kilka sekund, ponieważ narzędzie właściwie samo mierzyło odpowiednie wymiary, trzeba je było tylko przyłożyć w odpowiednie miejsce. Ana była zaskoczona bezpośredniością Zeda, ale w końcu nie mógł się cackać, inaczej marnowałby całe dnie na etykietę. - Tak, mam tu coś dla ciebie... Mężczyzna podążył na zaplecze, potem zawinął o wystawę sklepową i wrócił do Any z naręczem sukienek. Dziewczyna przyjęła je z entuzjazmem i rozglądnęła się za Alanem. Stał w miarę niedaleko, szukając stroju w dziale męskim. - Alanie, będziesz mógł mi doradzić...?No i zaczęło się. Po wszystkim Anastasia miała wrażenie, że zmierzyła chyba tysiąc sukni. Nie miała pojęcia, jak zniósł to Alan – choćby jak mógł spędzić tyle czasu w butiku. Znów pokazał swą oryginalność. Zed uwijał się jak w ukropie, ale stroje nie pasowały, to zupełnie się nie podobały, albo nie były odpowiednie na okazję (przynajmniej w mniemaniu Any). W końcu znalazła 2 typy. - Jak myślisz, która będzie lepsza? Ta czy ta? - nie mogła się zdecydować. Anastasia D'angelo
- Liczba postów : 119
Join date : 05/12/2012 Age : 36 Skąd : Paryż
by Alan Edgar Codd Pon Cze 10, 2013 6:52 pm Sukienki zmieniały się jak pory roku. Ich barwy rozmazywały się Alanowi w oczach niczym kolory tęczy. Udawał zainteresowanie przez kilka bitych godzin, aż w końcu zostały dwie. - Mi bardziej podoba się granatowa - orzekł tonem konesera. Czerwona sukienka była w jego mniemaniu stanowczo za krótka i nadawała Anie wygląd "ladacznicy". - Ale to twój wybór - dodał. Uśmiechnął się krzepiąco, mając nadzieję, że zachęci to Anę do szybszego podjęcia decyzji. Alan Edgar Codd
- Liczba postów : 70
Join date : 09/02/2013 Age : 257 Skąd : Gallifrey
by Anastasia D'angelo Czw Cze 13, 2013 5:51 pm W zasadzie, to Ana miała najpierw wziąć tę czerwoną, ale słowa Alana zasiały w niej owocne ziarna wątpliwości. Obie sukienki jej się podobały. Obawiała się tylko, że w granatowej będzie wyglądać zbyt zwyczajnie przy tych wszystkich Władczyniach Czasu. - A tam, mam to gdzieś - mruknęła do siebie pod nosem. Potem powiedziała już głośno: Ok, zaufam Ci i wezmę tę pierwszą. Zed dokonał kilku poprawek, tak, że suknia leżała idealnie, więc Codd musiał jeszcze chwilkę poczekać - jednak nieporównywalnie krócej niż poprzednio.
Anastasia westchnęła z zadowoleniem, że wreszcie podjęła decyzję, podziękowała krawcowi i z uśmiechem spytała swojego towarzysza: - A ty już coś sobie znalazłeś? Anastasia D'angelo
- Liczba postów : 119
Join date : 05/12/2012 Age : 36 Skąd : Paryż
by Alan Edgar Codd Czw Cze 13, 2013 8:57 pm Co zaskakujące, zdanie Alana chyba faktycznie miało dla Any znaczenie. Zazwyczaj kobieta pyta tylko po to, żeby zapytać i nawet nie słucha odpowiedzi. W tak zwanym międzyczasie zdążył już oczywiście znaleźć strój dla siebie. Gdy zatem dziewczyna spytała o "progress" w jego poszukiwaniach, uśmiechnął się tylko. - Oczywiście, że znalazłem - udzielił uprzejmej w jego mniemaniu odpowiedzi. - Mój strój już dawno czeka w Bogocie. Masz ochotę na odwiedzenie jeszcze jakichś sklepów? Mamy trochę czasu. Alan Edgar Codd
- Liczba postów : 70
Join date : 09/02/2013 Age : 257 Skąd : Gallifrey
by Anastasia D'angelo Nie Cze 16, 2013 3:12 pm Niespodziewanie dla samej siebie, poczuła zmęczenie, przemożną chęć, żeby zamknąć oczy i odlecieć w krainę snu. - To był długi dzień, jestem już zmęczona. Zamiast tego mogłabym gdzieś się przespać chociaż kilka godzin? Bo inaczej zasnę ci na balu - zdobyła się za żarcik. - Albo zemdleję. Władcy Czasu nie potrzebują w ogóle snu? Gdy czekała na odpowiedź, nagle dostała silnych zawrotów głowy. Zachwiała się. Anastasia D'angelo
- Liczba postów : 119
Join date : 05/12/2012 Age : 36 Skąd : Paryż
by Alan Edgar Codd Sob Cze 22, 2013 10:42 pm - A to już jak wolisz - odparł. - Władcy Czasu faktycznie nie potrzebują tak dużo odpoczynku. Mogę zabrać cię do gościnnej sypialni w Bogocie, chociaż wygodniej pewnie będzie ci w moim domu.Urwał widząc, że dziewczyna się chwieje. - Faktycznie jesteś strasznie słaba. Jak wy Ziemianie radzicie sobie z tak beznadziejną kondycją?Przytrzymał ją za ramiona, w taki sposób jednak, by jej nie obejmować. - W takim razie nie ma możliwości, żebyśmy szli tam pieszo. Do Bogoty - zarządził i poprowadził ją za ramię. Wskazał jej jedno z siedzeń wewnątrz statku i przeteleportował ich pod swój dom. Mógł oczywiście przenieść ich od razu do odpowiedniego pokoju, nie sądził jednak, żeby sytuacja była aż tak awaryjną. Trzymając Anę za łokieć, doprowadził ją do sypialni gościnnej. Alan Edgar Codd
- Liczba postów : 70
Join date : 09/02/2013 Age : 257 Skąd : Gallifrey
by Sponsored content Sponsored content
Pozwolenia na tym forum: Nie możesz odpowiadać w tematach
| |