|
by Aurora Borealis Czw Lut 14, 2013 8:06 pm O nie, z Elliną nie będzie tak łatwo. Blondynka najwyraźniej nie zamierzała dłużej tolerować jej zabaw. No dobrze, widocznie trzeba będzie ustąpić wiadomo komu... i postawić na udzielanie informacji, przynajmniej częściowo. Aura przez chwilę zastanawiała się jaką powinna dobrać historię, jednak musiała zrezygnować z przemyślanego planu gdy Orionisówna ruszyła w stronę konsoli z ewidentnym zamiarem wysłania jej gdzieś daleko. - Stój - powiedziała nagle stanowczym tonem i błyskawicznie podniosła się z ziemi. - Nie możesz mnie deportować. Nie teraz. Potrzebuję was. Wydawało jej się, że haczyk złapie i wykonanie wyroku zostanie przez blondynkę przynajmniej odroczone. Chwilowo chyba udało jej się zdobić zainteresowanie rodzeństwa. Aurora Borealis
- Liczba postów : 148
Join date : 17/01/2013 Age : 344 Skąd : Apalapucia
by Dorian White Pią Lut 15, 2013 9:43 pm Spokój i tylko spokój. Gdzie znajdę takie miejsce we Wszechświecie? - myślał chodząc wokół konsoli sterowniczej. Libur szybował po oficjalnych szlakach transportowych, o czym pokładowy komputer rzetelnie informował Doriana co kilka minut. Gdy po raz dwudziesty wygłoszony został komunikat o statystycznym natężeniu ruchu, nie wytrzymał. - No to powiedz mi, gdzie ruch transportowy jest statystycznie najmniejszy - krzyknął do sprzętu. - Albo lepiej, ustal to i natychmiast nas tam teleportuj. Szum w sterowni ucichł zupełnie i White wystraszył się, że mógł swojego towarzysza podróży urazić. Właśnie otwierał usta, by przeprosić, gdy siłowniki znów zaczęły pracować. - Jesteśmy na miejscu - dobiegł go głos z konsoli. - A gdzie konkretnie? - spytał tym razem bardzo uprzejmym tonem. - Okolice mgławicy Andromedy. Najspokojniejsze miejsce z możliwych. Tak się jednak miło składa, że znajduje się tu inny TARDIS. Możesz sobie teraz iść i porozmawiać z Władcami Czasu. Dodam, że to wskazane. Blondyn westchnął. Po co on kazał instalować w Liburze ten moduł mowy? Jego statek stał się taki drażliwy. Bez słowa podszedł do drzwi i otworzył je na oścież. Jego oczom faktycznie ukazał się drugi TARDIS. Obejrzał się przez ramię na konsolę i znów westchnął. Po chwili wahania, zapukał energicznie. Dorian White- Moderator
- Liczba postów : 58
Join date : 21/11/2012 Age : 797 Skąd : Gallifrey
by Cadan Orionis Sob Lut 16, 2013 5:17 pm Uniósł brew i nie odrywając wzroku od dziewczyny, która nie wiedzieć kiedy znalazła się w pozycji wertykalnej, podszedł z powrotem do konsoli. Dopiero gdy się przy niej znalazł, przeniósł spojrzenie na monitor komputera pokładowego. Pierwszym, co zrobił, było odczytanie wiadomości od Zoey. Odpisał pospiesznie. "Tinkerbell trzyma się świetnie. Czekam, aż mnie odwiedzisz". Potwierdził wysyłanie. Teraz czas na zajęcie się kwiecistą nieznajomą. Jego palce zaczęły swój pospieszny taniec na klawiaturze, gdy mężczyzna wpisywał stosowne komendy. Uruchomił proces skanowania kodu DNA, wprowadzając wyniki do swojej poszerzonej bazy danych. Nie uzyskał żadnego rezultatu. Zamaskował swoje zaskoczenie i spojrzał znów chłodno na nieznajomą. -Nie zamierzasz zdradzić nam swojego imienia? - spytał po chwili milczenia, patrząc na dziewczynę z góry. Nie dał po sobie tego poznać, ale jej anonimowość silnie go zirytowała. Powodem takiego stanu rzeczy było prawdopodobnie to, że Cade od zawsze starał się omijać wszelkie statystyki i nawet jemu do końca się to nie udało. Pomimo usilnych prób - figurował w niektórych bazach danych. Jak ona tego dokonała? - myślał zafrasowany. Tymczasem w sterowni rozległ się głuchy dźwięk pukania do drzwi. Cadan wymienił porozumiewawcze spojrzenia z siostrą, która zrozumiawszy tę zawoalowaną prośbę od razu pomaszerowała w stronę drzwi. On natomiast wciąż wpatrywał się w stojącą przed nim kobietę starając się, by jego twarz nie wyrażała absolutnie żadnych emocji. Ostatnio zmieniony przez Cadan Orionis dnia Sob Lut 16, 2013 6:46 pm, w całości zmieniany 1 raz Cadan Orionis
- Liczba postów : 64
Join date : 27/12/2012
by Aurora Borealis Sob Lut 16, 2013 6:34 pm Udało się, Cadan przerwał swojej siostrze procedurę deportacji. Pewnie chciał sprawdzić kim była. Luz, wiedziała że chłopak nic nie znajdzie. Swoją małą porażkę zniósł z nadzwyczajną jak na mężczyznę godnością. W ogóle był niezwykle opanowany, jego ruchy wydawały się momentami wręcz sztuczne. Jak? Jak można się aż tak powściągać? - Nazywam się Aurora Borealis ale nie musisz sprawdzać tego w bazach danych, bo i tak nic nie znajdziesz - udzieliła uprzejmej odpowiedzi zakładając ręce za plecami. Uśmiechnęła się nieco może zarozumiale śmiało spoglądając rodzeństwu w twarze. W tym momencie rozległo się stukanie do drzwi. Cadan i Ellina wymienili spojrzenia po czym dziewczyna udała się do wyjścia by sprawdzić kto przybył. Jak się okazało był to wysoki blondyn o przenikliwych oczach i nieco niepewnym uśmiechu. Ciekawe czego chce. - Cześć. Mój TARDIS mnie tu przysłał żebym poszukał życia. Mogę? - spytał nieco bez sensu, gdyż w tym samym momencie przekroczył próg wchodząc do środka. Aurora Borealis
- Liczba postów : 148
Join date : 17/01/2013 Age : 344 Skąd : Apalapucia
by Zoe Cameron Sob Lut 16, 2013 7:27 pm Ok, jak czekasz, to w drogę! Uśmiechnęła się promiennie. Szkoda, że jej wtedy nikt nie widział, taki miała czarujący uśmiech. Lubiła spotkania z Cadanem. Lubiła Cadana. A jeśli sam ją zapraszał, to czemu miałaby nie skorzystać? Postanowiła jeszcze zajść do lodziarni i kupić obłędnie jagodowe lody, bo wiedziała, że jej przyjaciel je wręcz wielbił. To była taka mała niespodzianka z jej strony. Wzięła większe opakowanie, żeby zostało mu jeszcze na później. Obejrzała się jeszcze w lustrze, jednak stwierdziła, że nie ma potrzeby przebierania się, więc ustawiła odpowiednie pokrętła w Orfeo i ruszyła na spotkanie.
***
Nie musiała niczego się przytrzymywać, ponieważ, jak niektórzy by stwierdzili, była jakby przyklejona do podłogi i tylko naprawdę silne wstrząsy zmuszały ją do tego. Kiedy więc już wylądowała, otworzyła drzwi statku i nieźle się zdziwiła. Oprócz Tinkerbell w przestrzenia unosił się także… Libur! Skąd on się tu wziął? – zastanawiała się Zo, myśląc o Dorianie. Nie warto było jednak tego długo robić, bo i tak nie miałoby to najmniejszego sensu. Wzruszyła tylko ramionami, wzięła prezent i wskoczyła do TARDIS-u Rigela.
Oprócz spodziewanego Cada i Doriana w pomieszczeniu znajdowały się również dwie istoty płci żeńskiej. Jedną z nich była znana Zoe Elliana, zaś drugiej osóbki nie kojarzyła. Gdy weszła do statku od razu poczuła jakąś dziwną atmosferę i bynajmniej nie była ona przyjazna. Nie zraziło do dziewczyny i szybko podeszła do bruneta, jako do gospodarza tego przybytku, mówiąc: - Kopę lat, Cade! Dobrze cię widzieć – i klepnęła go przyjaźnie po plecach. Gdyby nie nieznajoma, uścisnęłaby go. – Chyba lewitowanie w przestrzeni dobrze ci służy, bo świetnie wyglądasz. Patrz, co mam dla ciebie! Twoje ulubione – rzekła, podając mu lody. Potem przywitała Elli słowami: Witaj Elli!, a następnie Doriana: Hej! I znowu się spotykamy. Nie wiedziałam, że znasz Cadana. Na końcu zwróciła się do ostatniej już osoby: Cześć…?, czekając, aż tamta wyjawi swe imię. Zoe Cameron
- Liczba postów : 123
Join date : 22/12/2012 Age : 526 Skąd : Gallifrey
by Elliana Noelle Orionis Nie Lut 17, 2013 6:19 pm Pochwyciła wzrok Cadana i od razu zrozumiała, że chłopak już się wszystkim zajmie. Przesłuchiwanie niejakiej Aurory szło mu jak dotąd wyśmienicie. Ellie ruszyła z miejsca i szybkim krokiem zbliżyła się do drzwi wejściowych Tinkerbell, w które przed chwilą niezaprzeczalnie ktoś zapukał. Było to zjawisko rzadko spotykane jak na okolicę, w której się obecnie znajdowali, Władczyni Czasu była więc trochę zdziwiona. Niepewnie spojrzała na drzwi, po czym klasnęła w dłonie. Otworzyły się, a jej oczom ukazał się niezbyt zatrważający widok, w porównaniu do tego, czego można się było spodziewać. Do środka wpakował się bowiem wysoki blondyn o przenikliwym spojrzeniu niebieskich oczu. Jak gdyby nigdy nic wszedł sobie do Tinkerbell, co oczywiście wkurzyło Ellie. -Halo! Nie możesz! - oburzyła się widząc zachowanie nieznajomego i stanęła przed nim, tarasując przejście. W międzyczasie w TARDIS zmaterializowała się Zoey. Wydawało się nawet, że skądś zna blondyna, który właśnie zakłócał ich i tak już wątpliwy spokój. Elliana rzuciła koleżance szybkie "hej", po czym doszła do wniosku, że zrobiło się zdecydowanie zbyt tłoczno. Wypadałoby się ewakuować - Zo i Cade na pewno poradzą sobie z Kwiecistą. -Cadey, wrzuć mnie na Exxilon, zabiorę Lightning - poprosiła. - Samej cię tam nie puszczę - usłyszała w odpowiedzi. Ellie przewróciła oczami. Elliana Noelle Orionis
- Liczba postów : 56
Join date : 30/12/2012 Age : 471 Skąd : Gallifrey
by Dorian White Nie Lut 17, 2013 6:39 pm Jakaś drobna, a jednak wysoka osóbka zdecydowanie zaoponowała przeciw jego działaniom i zagrodziła mu drogę. Uśmiechnął się i uprzejmie wykonał pół kroku w tył by nie naruszać jej przestrzeni osobistej. Nagle wewnątrz znalazła się również Zoe. Dorian śledził ją zaskoczonym wzrokiem gdy szła w stronę faceta przy konsoli by powitać go jako starego znajomego. Przy okazji poznał imiona wspomnianego mężczyzny i torującej mu drogę dziewczyny. Obecna w pomieszczeniu brunetka w milczeniu ich wszystkich obserwowała. White dziwnie się poczuł gdy na niego spojrzała. Tak jakby widziała w nim plastikową figurkę, jakimi zwykły bawić się ziemskie dzieci. Nie miał ochoty przebywać w jej pobliżu. - W sumie to nie znam - rzucił odpowiedź na pytanie Zoe chcąc skierować swoje myśli w inną stronę. Elli tymczasem wyraziła życzenie opuszczenia statku. Wyborna okazja by się oddalić. - Z przyjemnością zajmę się eskortą tej młodej damy - zaoferował wesoło zwracając się do Cadana. - Jeśli oczywiście zechcesz mnie ze sobą zabrać - dodał spoglądając znów na blondynkę. Dorian White- Moderator
- Liczba postów : 58
Join date : 21/11/2012 Age : 797 Skąd : Gallifrey
by Cadan Orionis Nie Lut 17, 2013 8:02 pm Powitał Zoey uprzejmym skinieniem głowy, po czym powrócił do poprzedniego zajęcia, czyli prześwietlania Aurory swoim rentgenowskim spojrzeniem. Nagle w Tinkerbell zrobiło się tłoczno. Zdecydowanie zbyt tłoczno. Gdzieś z tłumu dotarło do niego pytanie Ellie. Oczywiście, że nie mógł jej pozwolić lecieć samej na Exxilon. Ale czy mógł ją puścić z tym... kimś? Spojrzał na Zoey, której postawa raczej nie wskazywała na to, że typ jest niebezpieczny. Może z nim Ellie będzie nawet bezpieczniejsza, niż na jednym statku z podejrzaną Aurorą. -Masz ją odstawić prosto na Gallifrey - powiedział stanowczo. -Proszę - dodał łaskawie po chwili zastanowienia. Obserwował, jak jego siostra opuszcza Tinkerbell w towarzystwie blondyna. Gdy wyszli, odwrócił się z powrotem do Zoey i tajemniczej Borealis. Cadan Orionis
- Liczba postów : 64
Join date : 27/12/2012
by Aurora Borealis Pon Lut 18, 2013 7:11 pm Obserwowała rozgrywające się w pomieszczeniu sceny w całkowitym milczeniu. Zaskakujący zbieg okoliczności w postaci przybycia dwójki nieznajomych, otworzył dla niej zupełnie nowe horyzonty. Gdy natomiast Elliana opuściła statek, jej sytuacja stała się nawet dość satysfakcjonująca. Obrzuciła stojącą przy konsoli parę Władców Czasu beztroskim spojrzeniem i lekkim krokiem podeszła w ich stronę. Z pełną świadomością faktu, iż wcześniej zignorowała Zoe i jej chęć zapoznania, teraz wyciągnęła do dziewczyny dłoń i z uśmiechem na ustach zagadnęła. - Masz niezwykły kolor włosów. Jak się nazywasz? Śliczne imię - dorzuciła po chwili odruchowo, nie dbając o to czy otrzymała odpowiedź. - Przyniosłaś lody, jakie to miłe. Obrzuciła spojrzeniem pudełko. - Lubicie jagody? Wiedziała, że czasami daje się takimi beztroskimi pytaniami wykupić w akceptację. To miała zamiar zrobić. Jej plan powinien być w realizacji o tyle łatwiejszy, że dziewczyna wyglądała na otwartą i sympatyczną. Bez krępacji wskoczyła na barierkę przy konsoli i usadowiła się na niej wygodnie, machając w powietrzu nogami. Ciekawe, że taki geniusz-na-zawołanie jak Cadan ma takich zabawnych znajomych.
A propos znajomych, w tym momencie poczuła jak wibracja telefonu w kieszeni obwieszcza przychodzącą wiadomość. Ostatnio zmieniony przez Aurora Borealis dnia Pon Lut 18, 2013 9:34 pm, w całości zmieniany 1 raz Aurora Borealis
- Liczba postów : 148
Join date : 17/01/2013 Age : 344 Skąd : Apalapucia
by Victor Bloom Pon Lut 18, 2013 8:05 pm Victor miał wrażenie, że Alan nie do końca go zrozumiał. W sumie szukał kogoś do pomocy w osobistym zbieraniu informacji. Informator też się w sumie przyda. ZAWSZE się przydaje. Był więc zadowolony z rozwoju wypadków – nawet pomimo zwłoki międzyplanetarnej. Po ludziach z Master Area nigdy nie można było się spodziewać, że załatwią to, czego chcesz, od razu. Przyzwyczajenie? - Pasuje – widząc jednak, że brunet raźno ruszył przed siebie, Victor dopowiedział: Ja polecę Atlantis, nie chcę znów go zostawiać na pastwę kosmitów. Znajdziemy się przy Syriuszu. Po czym wrócił do swojego TARDISA. Sprawnie ustawił odpowiednie współrzędne i poleciał. Dotarł na miejsce w samą porę, bo odnalazł Bogotę bez większych problemów. Spektakl właśnie się rozpoczynał. Victor Bloom
- Liczba postów : 140
Join date : 20/01/2013 Age : 779 Skąd : Gallifrey
by Alan Edgar Codd Pon Lut 18, 2013 9:31 pm Jak tam sobie chcesz - skwitował w myślach postawę Victora. W sumie to nawet dobrze się składało, że będzie miał chwilę dla siebie. Gdy tylko zamknął za sobą drzwi Bogoty, wyciągnął telefon i wpisał wiadomość: "Wpadnę dziś do ciebie. Mam kogoś, kto może mieć interes." Sprawę uważał w tej chwili za załatwioną. Zerknął znów na zegarek i pospiesznie ruszył do konsoli. Już po chwili był na miejscu. Ustawił przezroczystość ścian na maximum, założył okulary ochronne i wybrał najlepsze miejsce do zrobienia zdjęć. Ciekawe czy Victor wejdzie do Bogoty - przemknęło mu jeszcze przez myśl gdy zobaczył materializujący się opodal Atlantis. Przestał się tym zajmować zachwycony pięknem supernowej. Alan Edgar Codd
- Liczba postów : 70
Join date : 09/02/2013 Age : 257 Skąd : Gallifrey
by Victor Bloom Wto Lut 19, 2013 7:25 pm Victor postanowił mimo wszystko ponaprzykrzać się trochę Alanowi. Niech wie, że znajduję się w pobliżu. Bez zbędnych formalności zapukał do Bogoty. Kiedy tylko drzwi się otworzyły, bez ceregieli wszedł do środka. Codd ustawił w swoim TARDIS maksymalną przezroczystość, więc było na co popatrzeć. Victor na chwilę się zatrzymał w działaniach, ale już niedługo potem zaczął się z lekka niecierpliwić. Supernowa supernową, ale ile można się zachwycać? Poza tym, śpieszno mu było do tajemniczego informatora. Musiał jednak czekać na artystę, więc z braku lepszego zajęcia popatrywał to na fotografa, to na fotografowane zjawisko. W końcu nie wytrzymał: - Dużo jeszcze tych zdjęć?
Victor Bloom
- Liczba postów : 140
Join date : 20/01/2013 Age : 779 Skąd : Gallifrey
by Zoe Cameron Wto Lut 19, 2013 9:32 pm Zaraz po tym, jak Zoe wszystkich przywitała, Elliana ewakuowała się wraz z Dorianem, na co Cadan po namyśle przystał. A potem stało się coś, czego Zo nie rozumiała: najpierw została całkowicie przez nieznajomą zignorowana (ok, to nie było aż tak niezrozumiałe), a potem jak gdyby nigdy nic zaczęła ona jej prawić komplementy, choć Ruda nie była pewna, czy tamta czeka na odpowiedź. W sumie raczej nie, choć i tak dziewczyna czuła się mile połechtana. Tylko jeśli nie czekała na odpowiedź, to nie było to zbyt szczere… E tam, ostatnio stałam się zbyt podejrzliwa.Na pytanie o lody odpowiedziała: - Tak, to taki mały upominek dla gospodarza tego przybytku – i uśmiechnęła się do Cadana, odsłaniając wszystkie ząbki. A potem, po usłyszeniu pytania, zdziwiła się. Zmarszczyła brwi. Ona nie myśli logicznie, czy co? Jako że zaliczała się do umysłów ścisłych, była to dla niej podstawa. Skoro przyniosłam takie lody, to chyba je lubię, nie? - Taaak… Swój wzrok skierowała na chłopaka, a jej spojrzenie mówiło: Ona jest jakaś dziwna… Skąd ty ją wziąłeś…? W międzyczasie dziewczyna wskoczyła na barierkę, jakby była w swoim domu. Mimo wszystko Zoe miała dość wrogów na najbliższy czas, więc zagadnęła: - A ty je lubisz? I w końcu jak się nazywasz? I skąd się tu wzięłaś? – nie były to pytania zadane z wyrzutami, a jedynie z ciekawością.
_____ A. Zoe Cameron
- Liczba postów : 123
Join date : 22/12/2012 Age : 526 Skąd : Gallifrey
by Alan Edgar Codd Sro Lut 20, 2013 6:35 pm Od strony drzwi dobiegł go odgłos pukania. Alan od niechcenia pstryknął palcami uruchamiając mechanizm automatycznego otwierania drzwi. Victor, który wszedł do środka, ciągle się kręcił i wiercił. No już nie powiem gdzie i co on musi mieć że się tak zachowuje.Gdy w końcu biurokrata nie wytrzymał i zadał swoje grubiańskie pytanie, Codd tylko przewrócił oczami. - Jeszcze trochę - rzucił przez ramię. - Idź weź sobie z kuchni coś do picia czy nie wiem. Starał się z powrotem skupić na zdjęciach jednak nieustający odgłos kroków Bloom'a strasznie go rozpraszał. Westchnął z rezygnacją. Będę musiał jeszcze raz przylecieć do tego momentu - postanowił. Głośno natomiast oznajmił: - Dobra, wygrałeś. Podszedł do konsoli Bogoty i zaczął ustawiać parametry lotu na Planetę ognia. Ostatnio zmieniony przez Alan Edgar Codd dnia Nie Mar 03, 2013 8:29 pm, w całości zmieniany 1 raz Alan Edgar Codd
- Liczba postów : 70
Join date : 09/02/2013 Age : 257 Skąd : Gallifrey
by Victor Bloom Czw Lut 21, 2013 8:33 pm Trochę to pojęcie względne. Victor nie miał jednak wyboru, w kwestii doprowadzenia do informatora był skazany na Alana. Zgodnie więc z jego radą poszedł w głąb statku. W zasadzie bez większych problemów trafił do kuchni (tylko 4 nietrafione drzwi). Zaglądnął do lodówki. - Co my tu mamy…? O, mieszanka energetyczna z soku opuncjowego z wodą źródlaną, tak trudno teraz dostępną. Tak, to jest to – zamruczał do siebie. Wziął ekopuszkę i ruszył z powrotem, a nuż Codd już skończył. Oczywiście nie skończył, co Bloom przywitał niemym zawodem. Pijąc napój, chodził w tam i z powrotem, nie mogąc się doczekać odlotu.
Nagle Alan westchnął i oznajmił wyjątkowo zadawalającą kwestię. Były żołnierz nieomal podskoczył z radości, jednak pohamował się. - Świetnie. Przedstaw mi swojego informatora, a nareszcie dam Ci spokój – powiedział poważnym tonem. Dobrze wiedział, że teraz właśnie tego pragnął artysta. - Polecę tuż za tobą - rzekł, po czym wyszedł, by pokierować Atlantis. Victor Bloom
- Liczba postów : 140
Join date : 20/01/2013 Age : 779 Skąd : Gallifrey
by Cadan Orionis Sob Lut 23, 2013 11:51 am Obecne w sterowni jego statku kobiety rozpoczęły uprzejmą rozmowę, na co Cade zareagował tak, jak zwykle w podobnych sytuacjach: przestał słuchać. Nie ma nic bardziej irytującego, niż puste, nic nieznaczące konwenanse, utrzymywane przy życiu tylko po to, żeby nudne osoby nie czuły się głupio wśród innych nudnych osób. Oczywiście podejrzana Aurora nie bez powodu zaczęła swoją słodką gadkę, co do tego nie było żadnych watpliwości. Cadan leniwie podszedł do miejsca, w którym zostawił swój telefon i niespiesznie sięgnął po urządzenie. Otworzył okienko wiadomości i w zamysleniu przeczesał dłonią po włosach. Potrzebuję więcej danych – powiedział sobie w myślach iście odkrywczo. Wystukał komunikat na klawiaturze. „W co dokładnie zamieszana jest ta kwiecista?” Potwierdził wysyłanie wiadomości, już po chwili otrzymał odpowiedź od Elliany. „Najprawdopodobniej spiskuje z Dalekami. Tworzyli broń biologiczną. Wyciągnij z niej więcej.”
Cade potarł podbródek, wbijając skupione spojrzenie w bliżej nieokreśloną przestrzeń przed sobą. Niemal bezwiednie, podszedł do Arory i delikatnie zepchnął ją z barierki, na której siedziała. Jego gest przypominał strzepnięcie niechcianego pyłka z ubrania. W jego głowie powoli klarował się plan działania. Znów znalazł się przy komputzerze i zaczął wpisywać na klawiaturze stosowne komendy. Wytworzył wokół Aurory pole siłowe, aby uniemożliwić jej wydostanie się na zewnątrz okalającej ją bariery. -No dobra, dosyć tego – stwierdził spokojnie. -Teraz nam powiesz, co wiesz o bazie Daleków na Exx – rozkazał tonem pozbawionym wszelkich emocji, stajac tuż obok Zoey. Wpatrywał się badawczo w Kwiecistą zza szkieł okularów, ze stoickim spokojem czekając na odpowiedź.
Cadan Orionis
- Liczba postów : 64
Join date : 27/12/2012
by Aurora Borealis Sob Lut 23, 2013 6:08 pm Ruda postanowiła najwyraźniej wkręcić się w rozmowę. Miło. Aura z uśmiechem na ustach udzielała jej odpowiedzi: - Osobiście wolę malinowe. Trafiłam tu tak, że Cadan i jego siostra uratowali nasze nieporadne grono przed Dalekami. W międzyczasie obserwowała wspomnianego bruneta. Oddalił się on bowiem na chwilę, zupełnie jakby stracił nimi zainteresowanie. Mną to jeszcze zrozumiem, chociaż jest to dość oryginalne, ale żeby swoim gościem? Po niedługim czasie wrócił jednak, konkretnie to po to, żeby pozbawić brunetkę zajmowanego przez nią miejsca. Sposób w jaki to uczynił, niezmiernie ją rozbawił. Czekała z zainteresowaniem obserwując jego ruchy, ciekawa co zamierzał zrobić. Jego plan wyszedł na jaw bardzo szybko. Nie był z resztą przesadnie skomplikowany. Aura stała wewnątrz swojej "klatki" i uśmiechała się słodko. Serio? Pole siłowe? Zimny jak ryba w galaretce wybrana z zamrażarki Cadan, w swoim powściągliwym stylu kontynuował wcześniejsze przesłuchanie. - Wiem tyle, że ona tam jest, bo przed paroma chwilami się w niej znalazłam. Wcześniej nie miałam pojęcia, że Dalekowie zbudowali coś w tamtym miejscu. A na Exxilion przyleciałam tylko i wyłącznie po to, żeby zażyć trochę rozrywki. Nie wiem czemu robicie ze mnie jakiegoś wielkiego spiskowca. Na serio wyglądam tak groźnie i przerażająco? - wygłosiła monolog, którego treść była - o dziwo - całkowicie zgodna z prawdą. Szczegółów znać przecież nie muszą. Aurora Borealis
- Liczba postów : 148
Join date : 17/01/2013 Age : 344 Skąd : Apalapucia
by Zoe Cameron Sro Lut 27, 2013 7:08 pm Zoe dowiedziała się, że Cadan uratował nieznajomą z jakichś tarapatów związanych z Dalekami. I nadal nie otrzymała odpowiedzi dotyczącej jej imienia. Kiedy ona zdążyła to wybadać, chłopak na chwilę odszedł, a kiedy wrócił do kobiet, uwięził Aurorę w polu siłowym. To trochę zdziwiło Zo – ona naprawdę była taka groźna? Wiedziała jednak, że brunet nie zrobiłby tego bez powodu, ponieważ znała go na tyle. Tamta nie wyglądała bynajmniej na przerażoną – ciągle się uśmiechała. To już było dziwne: nieznany facet więzi cię w swoim statku, a ty się uśmiechasz? A wcześniej przecież prawiła Rudej nie do końca szczere (?) komplementy. Teraz zaś zwracała uwagę na swój wygląd, który był nienaganny. Wszystko to, wbrew zamierzeniom, wydawało się Zoe podejrzane. To chyba przez tą Scarlett…Nie chciała się do uwięzionej uprzedzać, ale mimo to czuła do niej mieszane uczucia. Była lekko zdezorientowana. - O co tu w ogóle chodzi? – zwróciła tu się do Cadana. - I KIM ty do jasnej ciasnej jesteś? – to pytanie skierowała do Aury. Zoe Cameron
- Liczba postów : 123
Join date : 22/12/2012 Age : 526 Skąd : Gallifrey
by Aurora Borealis Sob Mar 02, 2013 10:45 pm Czekała na jakąś reakcję ze strony bruneta, jednak to od rudej nadeszła "odpowiedź". Mała znów domagała się informacji personalnych. Czy ona sobie nigdy nie da z tym spokoju? - Jestem człowiekiem, którego niesłusznie się podejrzewa o jakieś niecne knowania związane z bazą Daleków na Exxilionie. Czy to nie oczywiste? - rzuciła jej od niechcenia nieco już zirytowana. - A teraz, jeśli niczego więcej ode mnie nie chcecie, to chciałabym już sobie pójść, bo jestem umówiona z przyjacielem - dodała mierząc swoich oprawców znaczącymi spojrzeniami. Tak na prawdę nie chciała opuszczać statku. Chciała dowiedzieć się więcej na temat Cadana, poobserwować jego niecodzienne zachowanie (Alan może przecież poczekać), wiedziała jednak, że obecna w Tinkerbell Władczyni Czasu będzie jej to skutecznie utrudniała. - Lody wam się rozpuszczą - rzuciła jeszcze w stronę Zoe nieco kąśliwym tonem. Aurora Borealis
- Liczba postów : 148
Join date : 17/01/2013 Age : 344 Skąd : Apalapucia
by Cadan Orionis Nie Mar 03, 2013 7:09 pm -Człowiekiem..? - rzucił chłopak w powietrze pytająco, jakby coś mu się tu nie zgadzało. Ludzie nie latali sobie przecież po galaktykach, byli stanowczo zbyt upośledzeni cywilizacyjnie, by to robić. Postanowił jednak nie drążyć tematu, bo nie to było tu najbardziej istotne. -To rzeczywiście nie ma sensu - przyznał w końcu. - przetrzymywanie jej tutaj - wymienili z Zoey przelotne spojrzenia. Cadan zanotował sobie w głowie, że trzeba będzie mieć oko na tajemniczą Borealis, teraz jednak nie będzie w stanie z niej nic wydusić. Umiejętność udawania niewiniątka opanowała do perfekcji, po zamienieniu z nią tych kilku krótkich zdań, mężczyzna już był w stanie stwierdzić to z całkowitą pewnością. Zlecił Tinkerbell skanowanie kodu DNA nieznajomej i zapisał wszystkie parametry w swej prywatnej bazie danych. Przy okazji otrzymał też informacje na temat jej pochodzenia gatunkowego, jednakże nie zamierzał dzielić się swoim odkryciem na głos. Po pierwsze - Zo to zapewne nie obchodziło, po drugie - niektórzy mogli sądzić, że bycie półwładcą jest nieco wstydliwe. Cade oczywiście kichał na wszelkie hierarchie, konwenanse i społeczne dystanse, jednak zachował w sobie resztki wrażliwości na znaczenie, jakie tym wszystkim kwestiom przypisywali inni. Zdjął otaczające Aurę pole siłowe i skierował na nią swoje pochmurne, wnikliwe spojrzenie. -Jesteś wolna. Cadan Orionis
- Liczba postów : 64
Join date : 27/12/2012
by Zoe Cameron Nie Mar 03, 2013 7:28 pm Po oświadczeniu kobiety myśli Zo pobiegły podobnym, co Cadana torem. A że była ona raczej taką osobą, która mówi to, co myśli, więc szybko oświadczyła: - A ja myślałam, że jesteś Władczynią Czasu… Nie interesowało ją, kim ona jest ze względu na jej rasę. Choć było to przydatne ze względu na zagrożenie, które stwarzała (lub nie). Bo jeśli byłaby naprawdę człowiekiem, na pewno nie spiskowałaby z Dalekami. Ale jeśli Władczynią Czasu, to rzecz miałaby się zgoła inaczej… Jednak Cadan postanowił o uwolnieniu nieznajomej, co poniekąd było logiczne. Na pewno nic już by nie wskórali – to jest nie wyciągnęliby z niej nic a nic.
Postanowiła zignorować jej słowa dotyczące lodów. Jednak tamta po uwolnieniu lekko się ociągała, więc Zoe zwróciła jej uwagę, z lekkim przekąsem: - Twój przyjaciel czeka. Zoe Cameron
- Liczba postów : 123
Join date : 22/12/2012 Age : 526 Skąd : Gallifrey
by Aurora Borealis Nie Mar 03, 2013 7:43 pm Zagranie ludzką kartą przyniosło pożądany efekt. Chwila konsternacji ze strony oprawców i ich "pytanka pomocnicze". No już ciut nie Matka Polka mnie zrodziła - miała na końcu języka Aura. - Jakie ma znaczenie rasa? A na to, że Władcy Czasu to w większości debile, przez co ich nie znoszę, to już inna sprawa.Po uwolnieniu jeszcze przez chwilę wahała się czy naprawdę opuścić statek i pozostawić Cadana jako kosmiczny znak zapytania.Wtedy jednak znów wtrąciła się Zoe. Jakże ona chciała zostać z Orionisem sam na sam. - Mój przyjaciel jest cierpliwy w przeciwieństwie do Ciebie. Ale dobrze, zostawiam was już gołąbeczki. Bawcie się dobrze. I tak się jeszcze spotkamy.Ostatnie zdanie wypowiedziała w stronę bruneta. Wyciągnęła z kieszeni telefon i kilkoma komendami zainicjowała proces teleportacji. Pomachała jeszcze parze przyjaciół i zniknęła. Po chwili wylądowała na Planecie Ognia. Aurora Borealis
- Liczba postów : 148
Join date : 17/01/2013 Age : 344 Skąd : Apalapucia
by Zoe Cameron Nie Mar 03, 2013 9:04 pm Jakie tam gołąbeczki…? Zoe nigdy nie „gruchała” do Cadana. Był po prostu jej przyjacielem. Przynajmniej jej się wydawało, że on tak myśli. A ona…? Nieważne. Ale tak, była spragniona spotkania z przyjacielem. Po prostu potrzebowała kontaktu z nim. On ją dobrze rozumiał i ona jego. A tamta kobieta nie sprzyjała przyjacielskim pogaduszkom. - To masz ochotę na te lody, dopóki się jeszcze nie rozpuściły? – zagadnęła bruneta z uśmiechem. Po odpowiedzi ciągnęła dalej: - Myślisz, że kto to jest? I w ogóle czego ona chciała? Mi wydawała się co najmniej podejrzana. I chyba znowu zrobiłam sobie wroga z kobiety. Co mi jest? Sama siebie nie poznaję. Czy ja jakoś się zmieniłam ostatnio? Jak myślisz? Zaczęła się nad tym trochę zastanawiać. Zoe Cameron
- Liczba postów : 123
Join date : 22/12/2012 Age : 526 Skąd : Gallifrey
by Cadan Orionis Pon Mar 04, 2013 6:55 pm Słowa dziewczyny rozbrzmiewały echem w jego głowie, gdy obserwował jej teleportację. Zabrzmiało to niemal jak groźba. "I tak się jeszcze spotkamy". Nie musiała tego mówić, nie wątpił w to ani przez moment. Jego plan był dokładnie taki sam. Z lekkim ociąganiem odwrócił głowę od pustego miejsca, które po niej pozostało. -Jasne - odparł na zadane przez Zoey pytanie i złapał pudełko z lodami, niemal natychmiast dobierając się do jego zawartości. Stara dobra Zo zawsze pamiętała, co lubił. -...Co mi jest? Sama siebie nie poznaję. Czy ja jakoś się zmieniłam ostatnio? Jak myślisz? - dotarło do niego pytanie zmartwionej przyjaciółki. -Od kiedy cię znam, nie zmieniłaś się ani trochę - powiedział, krzepiąco klepiąc ją po ramieniu. Taka też była prawda i Cade właśnie to w znajomości z Zoey cenił sobie najbardziej. -Lecimy gdzieś? - ożywił się lekko i spojrzał na dziewczynę pytająco. Cadan Orionis
- Liczba postów : 64
Join date : 27/12/2012
by Zoe Cameron Pon Mar 04, 2013 7:29 pm Cadan od razu wręcz się rzucił na lody, co Rudej nie zdziwiło. Przecież po to je przywiozła. Wzięła łyżkę, stanęła obok niego i zaczęła podskubywać mu je bez bawienia się w miseczki czy talerzyki. Oj tam, przecież nie jest chora. Po jego słowach Zo od razu się uspokoiła. Ufała mu jak mało komu - przecież znali się nie od dziś. Wiedziała też, że on by jej nie okłamał. Bo i po co w sumie? To by nie miało sensu. - Lecimy gdzieś? - padło po chwili pytanie. - No pewnie! - ożywiła się dziewczyna. - Tylko gdzie proponujesz? Jakaś kosmiczna planeta? A może Ziemia? Dawno tam nie byłam. Słyszałeś coś może o jakimś koncercie...? - i szeroko się do niego wyszczerzyła. - Czy masz coś może do załatwienia, a ja mam być twoją tylną strażą? Nieraz już byli razem w niebezpieczeństwie i razem, jako partnerzy, wychodzili z tego bez większego szwanku. Zwierzyła się mu jeszcze ściszonym głosem, pochylając nieco głowę i zakrywając oczy włosami: - Wiesz, nie chcę wracać na Gallifrey... Nie, że jej nie lubię. Ona jest piękna. Ale te osoby... Sam to bardzo dobrze wiesz. I spojrzała mu głęboko w oczy. Zoe Cameron
- Liczba postów : 123
Join date : 22/12/2012 Age : 526 Skąd : Gallifrey
by Sponsored content Sponsored content
Pozwolenia na tym forum: Nie możesz odpowiadać w tematach
| |