|
by Zoe Cameron Pią Gru 13, 2013 11:10 pm - O nie, o nie, o nie! Nie rób tego! Zatrzymaj to! Zo rzuciła się do rąk Roba i wyrwała mu śrubokręt, po czym go wyłączyła. - Przepraszam, ale nie mogłam pozwolić na to, żeby wszystko w tym pokoju się przewróciło do góry nogami. Nie gniewaj się. Nie byłam pewna, czy umiesz to obsługiwać. Proszę, to twoje - powiedziała, podając mu z powrotem urządzenie. - Jednak nie używaj go tu, proszę. A przynajmniej na razie. Może chcesz go przetestować gdzieś indziej? Znam doskonałe miejsce. Zoe Cameron
- Liczba postów : 123
Join date : 22/12/2012 Age : 526 Skąd : Gallifrey
by Robespiere Donovan Nie Gru 15, 2013 4:58 pm Zoe wyrwała mu z ręki urządzenie jakby był niesfornym pięciolatkiem, bawiącym się wiatrówką. Sam miał zamiar wyłączyć ten dziwny dźwięk, dlatego poczuł się trochę urażony, gdy jego zdrowy rozsądek poddano w wątpliwość. Gdy dziewczyna oddała mu znów śrubokręt, popatrzył na niego niechętnie. - Nie potrzebuję tego czegoś - stwierdził rozdrażniony, rzucając urządzenie na blat. - Nawet nie wiem jak mam to nazwać, a miałbym to testować? Poza tym, i tak ma tylko jedną częstotliwość, bo brakuje mu oprogramowania. Schował dłonie do kieszeni i oparł się plecami o ścianę. Źle czuł się w tym miejscu pełnym nieznanych dla niego rzeczy. Jego życie było do tej pory nieskomplikowane, a teraz nagle okazywało się, że miał możliwości, jakie nie pasowały do jego świata. Możliwości, których znana mu nauka nie była w stanie wytłumaczyć. Milczał, wpatrując się pusto w przestrzeń. Robespiere Donovan
- Liczba postów : 77
Join date : 20/06/2013 Age : 37 Skąd : Italy
by Zoe Cameron Wto Gru 17, 2013 5:49 pm Ojejciu, noooo! Przecież ja jestem beznadziejna w pocieszaniu! I jak Ci niby mam pomóc? Podeszła do niego dość blisko tak, by patrzył wprost na nią. Postanowiła się przed nim otworzyć: - Wiesz, Ty jesteś pierwszym nie-Władcą, któremu powiedziałam o mojej tożsamości. Może dlatego nie umiem tych wszystkich nowych informacji jakoś stopniowo Ci przekazać. Domyślam się, że to dla Ciebie nie jest proste, jednak Ty dla mnie też jesteś wyzwaniem. Nie znam reakcji ludzi na takie nowości. A Ty wydałeś mi się odpowiedni do pokazania piękna tego wszystkiego. Tylko chyba nie wzięłam pod uwagę... że natura ludzka ma swoje ograniczenia. Może chcesz na razie odpocząć od tego, pójść coś wypić? - ta propozycja była spontaniczna. Jednak nie czekając na odpowiedź, Zoe powiedziała: - Chciałabym - Chciałabym? - żebyś wiedział, że uważam, że naprawdę jesteś niesamowitym facetem. Przy tym spojrzała mu prosto w oczy, by zobaczył, że nie kłamie. Jednak te orzechowe oczy jakoś ją zahipnotyzowały, że prawie nie mogła się od nich oderwać i patrzyła w nie dużo dłużej niż powinna była w takiej sytuacji. Zoe Cameron
- Liczba postów : 123
Join date : 22/12/2012 Age : 526 Skąd : Gallifrey
by Robespiere Donovan Sro Gru 18, 2013 6:37 pm Zoe najwyraźniej miała zamiar go pocieszyć. Un momento. Czy to nie faceci są od pocieszania? Słuchał jednak jej przemowy z uwagą i pewnym zainteresowaniem. Zastanawiał się czy mówiła to wszystkim swoim towarzyszom czy też faktycznie miał jakieś niezwykłe cechy. A jeśli tak, to jakie. Próbował też wymyślić co pocieszani robią w takich chwilach. Chodziło mu o raczej niebanalną reakcję, coś więcej niż powiedzieć że już wszystko ok. Ostatnie słowa Zoe i ten jej wzrok przypomniały mu co się w takich chwilach dzieje. Przeskanował dokładnie każdy szczegół twarzy Zoe, po czym znów powrócił do jej oczu. W sumie nie jest brzydka - uznał, a chwilę później ją pocałował. Robespiere Donovan
- Liczba postów : 77
Join date : 20/06/2013 Age : 37 Skąd : Italy
by Zoe Cameron Sro Gru 18, 2013 6:58 pm Jedno trzeba powiedzieć, mimo wszystko Rob ją zaskoczył. Niby sama sprowokowała tę sytuację itepe itede, ale jednak się tego nie spodziewała. Pomimo tego te uczucia nie zasłoniły jej innych spostrzeżeń. Zauważyła na przykład, że mężczyzna ma przyjemnie delikatne wargi i że doskonale całuje. Przez to wszystko więc pozwoliła Donovanowi na to zbliżenie, a jeszcze przez chwilę po pocałunku miała zamknięte oczy, by móc czuć dotyk jego ust. Potem je otworzyła i w sumie nie wiedziała, co powiedzieć. W końcu wymamrotała jeszcze lekko oszołomiona: - Czy mam to uważać za zgodę? Przez głowę przemknęła jej jeszcze myśl, że w sumie fajnie wygląda w tej koszuli. Zdziwiła się, że dopiero teraz to zarejestrowała. Zoe Cameron
- Liczba postów : 123
Join date : 22/12/2012 Age : 526 Skąd : Gallifrey
by Robespiere Donovan Czw Gru 19, 2013 12:43 pm Zgodę na co? - zastanowił się w duchu Donovan. Sam nie wiedział czego się spodziewał, ale raczej nie propozycji biznesowej. Uznał że najbezpieczniej będzie rzucić uwagę w formie żartu. Dlatego też odparł: - Niczego nie będę podpisywał bez notariusza . Niemal od razu dotarło do niego jednak, że Zoe najprawdopodobniej chodziło o zaproszenie na "soczek". - No chyba, że mnie upijesz - dodał zatem. Robespiere Donovan
- Liczba postów : 77
Join date : 20/06/2013 Age : 37 Skąd : Italy
by Zoe Cameron Czw Gru 19, 2013 4:45 pm - Wtedy podpiszesz wszystko? - powiedziała Zo i się wyszczerzyła do swojego rozmówcy. Jednak było to pytanie retoryczne, ponieważ niczego nie chciała mu podsuwać. Poczuła wibracje telefonu informujące ją, że przyszła wiadomość. Oj, nie dziś, nie dziś... Szybko na nią odpisała. Następnie chwyciła Roba za rękę, popatrzyła na niego uważnie oraz przechyliła lekko głowę. Wspięła się na palce i opierając się na jego klatce piersiowej ( Uuu, jaka umięśniona...), dała mu całusa. Potem wykrzyknęła: - Więc w drogę!Ciągle trzymając go za rękę, poprowadziła Donovana do klubu. Zoe Cameron
- Liczba postów : 123
Join date : 22/12/2012 Age : 526 Skąd : Gallifrey
by Victor Bloom Nie Gru 22, 2013 4:13 pm - Jeszcze trochę, a ci klienci doszczętnie rozwalą mi serwis. Uważaj! W szkole nie nauczyli parkować? - usłyszał na powitanie Victor. Ze słowa ukłuły go głęboko i choć próbował pozostać spokojnym, zaczerwienił się. Był absolwentem Master Area, to jasne, że coś tak trywialnego jak parkowanie powinno mu przychodzić z łatwością. Jego żyłka perfekcjonisty nie pozwoliła na usprawiedliwianie się stanem Tardis. Kilka chwil potem ujrzał grubego faceta w charakterystycznym stroju serwisanta. To musi być ten Gruby Gil. Odkrząknął, zignorowawszy niemiłe uwagi. Oschle powiedział: - Zapewne jesteś Gr... Gil, oczywiście. Jestem od Zoe. Potrzebuję gruntownej naprawy mojej Tardis. - No shit! Jesteś w serwisie, geniuszu, wiem, że potrzebujesz naprawy. W ogóle nie mogę uwierzyć, że możesz być od Zo. Z kim się ona w ogóle ostatnio zadaje? Jakieś fajtłapy. Bloom zmełł w ustach kilka obraźliwych słów. - Do rzeczy. Ile to będzie kosztowało? - A co ja, wróżka jestem? Nie wiem nawet, co jest schrzanione. Muszę ją zobaczyć. Jak mogłeś ją tak potraktować!? Władca Czasu milczał. - Jak ona ma na imię? Przecież nie będę się do niej zwracał "Tardis". - Atlantis. - No. A teraz macie wyjść i poczekać na ocenę. - A ile ona zaj...? - Nie wiem! Zobaczymy. Macie czekać i nie narzekać. W ogóle co to znaczy, żeby wprowadzać do serwisu jakieś niepowołane osoby?! Już, wyjdźcie stąd. Gruby Gil z pewnością miał na myśli Petera. Victor nie miał wyboru, jak tylko wycofać się do poczekalni i mając nadzieję, że wstępna diagnoza pójdzie szybko. - Chodź - zwrócił się do człowieka, który wszelako nie mógł pozostać wewnątrz statku.
Przeszli do pustawego pomieszczenia. Mimo że stało tam wiele wygodnych krzeseł, Victor wolał stać. Nie nawiązywał też gadki-szmatki z Sullivanem. Victor Bloom
- Liczba postów : 140
Join date : 20/01/2013 Age : 779 Skąd : Gallifrey
by Peter Sullivan Sob Gru 28, 2013 4:48 pm Peter nie był zachwycony tym że traktowano go jak zbędny balast. Miał jednak dość rozumu by nie komentować zaistniałego stanu rzeczy. Nie wiedział jak długo przyjdzie im czekać dlatego też przysiadł na jednym z wolnych krzeseł. Chwycił którąś leżących na stoliku gazet i zaczął przeglądać tytuły. Niektóre były doprawdy fascynujące. "Sontaranie najeżdżają Beta Costaris." "Czy Dalekowie zaatakują pierwsi?" - Nie wiedziałem że Wszechświat jest tak samo przepełniony wojnami jak Ziemia - rzucił zaczepnie w stronę Victora. Peter Sullivan
- Liczba postów : 48
Join date : 20/10/2013 Age : 37
by Victor Bloom Sob Gru 28, 2013 7:49 pm - Chyba na odwrót. Wszystko to, co dzieje się we Wszechświecie ma swoje odzwierciedlenie na poszczególnych planetach. Oczywiście nie mówię o lokalnych konfliktach.Jednak nie dane im było podjąć dłuższej dyskusji na ten czy inny temat, gdyż w drzwiach pojawił się Gruby Gil. W zasadzie, najpierw zwracał uwagę jego donośny głos. - Oj, chłopcze, nie mam pojęcia, co robiłeś tym statkiem, ale to cud, że tu w ogóle doleciałeś. No, może odrobinę przesadzam, ale tylko odrobinę. Co za czasy, żeby nie mieć szacunku do własnej Tardis! Kradną, się rozbijają, wyrzucają, palą i wszystkie gwiazdy wiedzą, co jeszcze. A ty potem Władco siedź i naprawiaj... Victor wielokrotnie otwierał usta, żeby przerwać ten słowotok, ale za każdym razem okazywało się to niemożliwe. Nie było sposobu, tylko wysłuchać tyrady do końca, i to uważnie, gdyż w każdej chwili serwisant mógł zacząć mówić o Atlantis. - ...uszkodzonych zostało tak wiele obwodów, że nawet nie będę ich wymieniał, bo ich nie spamiętasz. - Możemy porozmawiać na osobności?Victora bardzo trapiła kwestia finansów, ale nie zamierzał ośmieszać się przed Peterem, tego byłoby za wiele. Wystarczy, że ten nad wyraz gadatliwy Gil będzie wiedział. Gruby spojrzał na Blooma nieco podejrzliwie, ale się zgodził. Myślał pewnie, że tamtemu chodziło o jakieś machlojki z ukryciem zakazanych funkcji w statku. - Ile to wszystko będzie kosztowało?Gruby Gil roześmiał się gwałtownie, może z ulgi, może z uciechy. Victor niespokojnie spojrzał na Petera. Kiedy już znajomy Zoe się opanował, powiedział głośno: - Ty mnie o takie rzeczy pytasz? Już myślałem, że chcesz zainstalować nie wiadomo co! No tak gdzieś, ja wiem, 1000 gwinei*? Victor pobladł. Przecież nie mam nawet tyle oszczędności. Skąd ja tyle wezmę?- Proszę wykonać tylko absolutnie niezbędne naprawy.- Aj, krucho z kasą? No trudno, ja nie będę płacił z własnej kieszeni. Przyjdź, hmm, może za 2 dni. Bloom jedynie kiwnął głową i teraz o twarzy szarej jak popiół wrócił do człowieka. - A więc trzeba mi będzie ciebie tu niańczyć przez 2 dni.Po prostu musiał się na kimś choć trochę wyładować. Zresztą, podpuszczenie mogło dać pozytywny rezultat samodzielności. *za 1 gwineę można kupić kilka drinków w barze - źródło: "Pandaks (made of brass), Pounds, and Guineas are used as currency. A guinea will buy you a few drinks in a bar. However most uses of currancy on Gallifrey appear to be completely symbolic and ritualistic. For this reason Gallifrey has very low potential for commercial development." Victor Bloom
- Liczba postów : 140
Join date : 20/01/2013 Age : 779 Skąd : Gallifrey
by Peter Sullivan Sob Gru 28, 2013 9:41 pm Nie można powiedzieć, że Peter nie odczuł lekkiej satysfakcji słysząc, że udało mu się spowodować tak wiele problemów. Uważał to za sprawiedliwy odwet za wszystkie niedogodności jakie go spotkały z ręki Władcy i jego pożal-się-boże wspólnika. Nie byłby również sobą gdyby nie nadstawił ucha, by podsłuchać o czym tamci dwaj mówili. Oczywiście nie zamierzał proponować Victorowi pomocy materialnej, no bo po co? Wręcz przeciwnie, słysząc oświadczenie Władcy postanowił, że jeszcze utrudni mu opłacenie napraw. - Skoro tak ładnie prosisz, dobrze, zgodzę się być twoim gościem. Podniósł się z fotela i spróbował wygładzić zmarszczki na koszuli, co nie przyniosło żadnego znacznego efektu, czego można się było spodziewać. - No to gdzie idziemy najpierw? Peter Sullivan
- Liczba postów : 48
Join date : 20/10/2013 Age : 37
by Victor Bloom Nie Gru 29, 2013 4:11 pm Mały podstęp się nie udał - najwyraźniej tępy człowiek nie zauważył aluzji. Do swego zachowania dodał jeszcze bezczelność. Na pytanie Petera Victor uniósł brew. A więc nadal nie masz dość? Sam po dniu obfitym w wydarzenia odczuwał lekkie zmęczenie, ale jako Władca Czasu mógł wytrzymać jeszcze długo. Nie znał się na fizjologii ludzi, więc mentalnie wzruszył ramionami. Może są bardziej podobni do Władców niż się wydaje, kto ich tam wie (oczywiście od fizycznej strony). Ciekawe, jak długo wytrzymasz... Na ustach Blooma pojawił się uśmiech, który znamionował ciekawość i ponurą satysfakcję. Spojrzał na swój zegarek. Miał jeszcze sporo czasu, mimo to powinien się dziś pojawić w pracy. Szybko zdecydował, gdzie póki co pójdą. - Skoro mało ci jeszcze rozrywek, to chodźmy do klubu. Victor Bloom
- Liczba postów : 140
Join date : 20/01/2013 Age : 779 Skąd : Gallifrey
by Sponsored content Sponsored content
Pozwolenia na tym forum: Nie możesz odpowiadać w tematach
| |