|
by Scarlett Lana Estellon Sro Cze 05, 2013 7:26 pm - Szczerze mówiąc... nigdy - westchnęła, jakby uznawała to za ogromny ciężar. - Ale widząc w jakiej pozycji, znaczy sytuacji, jesteś, odmowa nie byłaby dobrym wyborem - udawała znudzoną całym tym zajściem, ale w rzeczywistości jej serca biły jak oszalałe, a niepotrzebne myśli plątały się jeszcze bardziej mącąc jej w głowie. Z niecierpliwością oczekiwała reakcji Nathanaela co raz spoglądając swoimi lodowatymi oczyma w jego lodowate oczy. Przypomniała sobie, co zrobił z Oodem, na chwilę zamieniając się z nim ciałem. Przerażające. Owszem, Nate był zarozumiały, zbyt pewny siebie, wyniosły, groźny, uparty i wiele innych przymiotników cechujących mężczyzn, ale mnie by nie skrzywdził... tak sądzę. Scarlett Lana Estellon- Administrator
- Liczba postów : 254
Join date : 19/11/2012 Age : 411 Skąd : Gallifrey
by Nathanael Vandenbroek Sro Cze 05, 2013 7:35 pm Było z tego jakieś wyjście, tak mu się przynajmniej w tamtej chwili wydawało. Pójdzie z nią na ten cholerny bal i zmyje się przy pierwszej możliwej okazji, po prostu nie zostawiając za sobą żadnych śladów. Rozpłynie się w powietrzu, a jeśli zajdzie taka potrzeba, zaszyje się w jednej ze swoich kryjówek i przeczeka durny kaprys małej księżniczki. To miało sens, chyba tak, choć jego myśli nie były wtedy ani trochę spokojne. Sprzeczne ze sobą emocje zbiły się w trudny do zrozumienia kokon agresji i pożądania, które niewątpliwie również odczuwał. Musiałby być ślepy i głuchy, żeby nie dostrzegać sygnałów jakie mu wysyłała. -Spytaj mnie jeszcze raz. Nathanael Vandenbroek
- Liczba postów : 111
Join date : 29/11/2012 Age : 823 Skąd : Gallifrey
by Scarlett Lana Estellon Sro Cze 05, 2013 7:43 pm Scarlett zaczynała się niecierpliwić, ale cóż... W sumie w pewnym stopniu ją to bawiło, lecz nie chciała okazywać swoich uczuć, bo jeszcze Nate pomyślałby, że to na jego widok. Poprawiła blond włosy i patrząc mu w oczy czekała na jakąś reakcję. To całe zwracanie się do niej "kochanie" i tak dalej ją przerażało. Jakby chciał dziewczynę uśpić, wywieźć gdzieś we wszechświat, zgwałcić i zaciupać siekierą. Gdzie ja to byłam?... ach, no tak. - Czy zabierzesz mnie na ten bal? Scarlett Lana Estellon- Administrator
- Liczba postów : 254
Join date : 19/11/2012 Age : 411 Skąd : Gallifrey
by Nathanael Vandenbroek Sro Cze 05, 2013 7:49 pm Powoli odwrócił głowę w bok, czyniąc tym samym gest podobny do tego, który wykonuje się, gdy chce się skinieniem głowy odmówić. Szybko jednak jego głowa powróciła do poprzedniej pozycji, po czym zbliżyła się jeszcze bardziej do niewzruszonej buzi Scarlett. Świdrował ją spojrzeniem, które - był tego pewien - musiało wyglądać na obłąkane. Tak właśnie się teraz czuł - jak szaleniec. Jego twarz wykrzywił grymas wściekłości. - Bardzo, kurwa, chętnie - odparł uprzejmie dalekim od beztroskiego tonem, nie spuszczając oczu z twarzy Let. Nathanael Vandenbroek
- Liczba postów : 111
Join date : 29/11/2012 Age : 823 Skąd : Gallifrey
by Hunter Howard Pon Cze 24, 2013 9:28 pm Nie stało się tak, jak Hunter przewidywał – śledzony przez niego mężczyzna przeteleportował się na ten sam poziom, gdzie on się znajdował. Cholera. Musiał się gdzieś wycofać, tylko nie wiedział gdzie. Postanowił przystanąć w rogu w bezruchu – często zdarzało się, że wtedy ludzie go nie zauważali. Jednak nie tym razem. Intruz, którego widział przez uchylone drzwi, pogrzebawszy wcześniej w szufladach i znalazłszy to, czego szukał, wszedł do pomieszczenia Howarda. Spojrzał na niego uważnie, jednak jego twarz nie była zbyt wyraźna. Oooo… Jakie wynalazki – filtr percepcji. Że też nie nałożyłem soczewek. Ale pamiętam go z daleka. To wystarczy. Bo przecież trzeba ustalić, jak bardzo niebezpieczny z niego osobnik. Bo ona to na razie szprotka. Po wyjściu mężczyzny jeszcze raz zaglądnął ponad schodami – i zdążył zobaczyć tylko błysk po teleporcie. Zszedł więc na dół, a tam jego oczom ukazała się maszyneria służąca do prób wskrzeszania potworów. Wyjął swój ciężki, jak na taki oręż, nóż i poprzecinał wszystkie kable, rurki i inne dziwactwa. Jego ostrze zetknęło się z każdym ciałem (lub jego kawałkiem), by już żadne z nich nie mogło znów powstać. Robił to z obojętnością – jakby wrzucał papiery do niszczarki. Zajęcie te zajęło mu kilka minut, a po wszystkim wytarł dokładnie swoją broń i spokojnie wyszedł z budynku, paląc papierosa. Wszedł do swojej Vandetty, a gdy zamykał drzwi, za jego plecami zaczął znowu wyć alarm. Następnie przeniósł się w przestrzeń. Hunter Howard
- Liczba postów : 94
Join date : 04/05/2013 Age : 889
by Scarlett Lana Estellon Pią Lip 05, 2013 12:46 pm Na twarzy blondynki wykwitł uśmiech, a zaraz potem dziewczyna pognała w stronę panelu. Odwróciła się przodem do Nathanaela: - To nie ma na co czekać? - poprzestawiała kilka dźwigni, przekręciła jakieś kółeczka, postukała... znaczy delikatnie wcisnęła przyciski i po chwili byli na miejscu. Krzyknęła do Władcy, biegnąc już jednym z krętych korytarzy jego TARDIS: - Ubierz się ładnie - oby nie musiała powtarzać tego dwa razy. Wpadła do pokoju, gdzie można znaleźć wszystko czego się pragnie. Od wsuwki do włosów po bezcenne buty z Gwiazdy Spokoju dryfującej po Galaktyce Ussamonów. Prawie każdy Władca Czasu posiadał w swoim wehikule takie pomieszczenie. Choć i tak małe morze wygenerowane w statku Scarlett przyćmiewa uroki tych czterech ścian. Za pośrednictwem elektronicznych urządzeń próbowała znaleźć dla siebie coś idealne. Czego pozazdrości jej każda kobieta na balu. Na daleka! Przecież rodzina nie widziała mnie po regeneracji!. Przez chwilę myślała, co musi powiedzieć ojcu, żeby nie wpadł w szał, ale z drugiej strony zawsze można coś zmyślić. - Jeeeeeeeeeeeeeeest! - i gdyby nie to, że ściany w TARDISie były dźwiękoszczelne, cała załoga statku (czyt.: Nate) wiedziałaby, że Lettie znalazła sobie idealną suknię na bal. Zrobiła równie perfekcyjny makijaż, rozpuszczone jasne włosy falami opadały jej na ramiona. Włożyła sukienkę, a zaraz potem wysokie szpilki. Wyszła z pokoju i niczym królowa całego wszechświata wkroczyła do głównego pomieszczenia statku. Stając obok panelu z uniesioną brodą, wyprostowanymi łopatkami i najbardziej zadziorną miną. Scarlett Lana Estellon- Administrator
- Liczba postów : 254
Join date : 19/11/2012 Age : 411 Skąd : Gallifrey
by Nathanael Vandenbroek Pią Lip 05, 2013 6:36 pm Scarlett zrobiła się grzeczna w tej samej sekundzie, w której Nate wyraził zgodę na ten kosmicznie idiotyczny pomysł. Jej oczy zaświeciły ekscytacją i dziewczyna, po raz kolejny za nic mając sobie zasady prywatności, przetransportowała jego statek na Gallifrey. Cholera wie, gdzie wylądowała, ale Nathanael miał szczerą nadzieję, że nie w rezydencji Estellonów. Nie, przecież nie była tak głupia. Ubierz się ładnie. Obrzucił swój strój uważnym spojrzeniem. Już jestem zajebiście ładnie ubrany - pomyślał z rozbawieniem. Niechętnie skierował się do garderoby i trzydzieści sekund później miał już skompletowany cały strój. Nadal świetnie - uznał, beznamiętnie przeglądając się w lustrze po kolejnych piętnastu minutach. Ruszył z powrotem do sterowni i zajął pozycję za konsolą, sprawdzając ich obecną lokalizację. Baza Wojskowa. Technicznie rzecz biorąc byli już na balu. Czy jest jeszcze czas na dezercję? - przemknęło mu przez myśl. Odpowiedź przyszła sama, w postaci Scarlett Estellon. Dziewczyna wmaszerowała do sterowni nago, odwracając chwilowo uwagę Nate'a od innych spraw. No, może niezupełnie nago, ale... Nawet jak na nią był to odważny outfit. -Nie jest ci zimno? - zamierzał to powiedzieć ironicznie, zrobił nawet odpowiednio złośliwą minę, ale zdradliwy głos okazał się być lekko zachrypniętym. Cóż, Nathan niewątpliwie był pod wrażeniem. Podszedł do Lettie i zapominając, jak śmiertelnie był obrażony, nadstawił ramię, by wyprowadzić ją na zewnątrz. Nathanael Vandenbroek
- Liczba postów : 111
Join date : 29/11/2012 Age : 823 Skąd : Gallifrey
by Aurora Borealis Wto Cze 17, 2014 4:00 pm Kilka ostatnich tygodni nie przyniosło Aurorze żadnej szczególnie pasjonującej rozrywki. Zajmowała się zwykłymi sprawunkami, porządkowała rzeczy w domu i generalnie ogarniała. Jeśli miała być szczera sama ze sobą to nudziła się jak samotny kret. Dlatego też gdy dostała wiadomość od jednego z najbardziej ekscentrycznych ze swoich klientów, w jej głowie zaświtała obiecująca myśl. On jest łowcą kosmitów, tak? Może bym się zabrała na polowanie? Rozradowana popędziła do garderoby, by wybrać sobie bardziej odpowiedni strój. Gdy była gotowa, wstukała sms z odpowiedzią i skoczyła do swojego statku. Już po chwili była na właściwej planecie. Aurora Borealis
- Liczba postów : 148
Join date : 17/01/2013 Age : 344 Skąd : Apalapucia
by Aurora Borealis Nie Lip 13, 2014 10:52 pm Zrobiła minę w stylu "to nie ja", słysząc komentarz na temat sypialni gościnnej. Układ z wyborem miejsca wydawał się uczciwy. Jak się jednak chwilę później okazało, Hunter lepiej trafić nie mógł. Planetę ognia znała jak własną kieszeń, co oznaczało, że wcale nie wybierali się na wycieczkę do miejsca ze wspomnień mężczyzny, a z jej własnych. Przez chwilę myślała o tym, jaki lokal wybrać, jednak nie przychodziło jej do głowy żadne miejsce, które mogłaby chcieć zobaczyć, poza jednym. - Dobrze zatem, skoro słowo się rzekło, to już wiem gdzie cię zaproszę - stwierdziła, przywołując na twarz ślad uśmiechu. - Mógłbyś dziś wygrać na loterii wiesz? Udało ci się znaleźć miejsce, w którym czuję się najlepiej na świecie, mój dom.Dopisała w konsoli kilka brakujących parametrów i już po chwili Vendetta zmaterializowała się przed drzwiami mieszkania Borealis. - Obiecuję, że cię nie otruję - dodała wychodząc ze statku. Aurora Borealis
- Liczba postów : 148
Join date : 17/01/2013 Age : 344 Skąd : Apalapucia
by Aurora Borealis Sro Lip 16, 2014 8:15 pm Stała na podwórku, odpisując cierpliwie na wiadomości Victora. Mogła się spodziewać, że będzie miał wątpliwości. Ba, była pewna, że zwietrzy podstęp, tym razem nieistniejący. Całą się spięła, gdy przeczytała, że musi Victora odebrać. Nie miała zamiaru więcej wchodzić do TARDISu Nicolasa, a tym bardziej stawać za jego sterami, a tu proszę, taka niespodzianka od losu. Nie miała za bardzo innego wyjścia, jak tylko zgodzić się użyć Kapsuły Czasu. Ostatni raz - obiecała sobie. W ciągu ustalonych przez nią samą, wróciła na chwilę do domu, by przebrać się w coś mniej łowieckiego. Cały zbiór jej ubrań był już bowiem przeniesiony do domu, a garderoba na statku ziała pustką. Zwarta i gotowa, Aurora stanęła przed drzwiami TARDISu. Wzięła jeden głęboki oddech, który spokojnie wypuściła ustami, po czym wkroczyła do środka. To było dziwne uczucie, wszystko takie znajome i taki obce jednocześnie. Statek oczywiście jej nie rozpoznawał, tak samo jak skrótów konsoli, które kiedyś miała ustawione. Nieco dłużej niż zwykle ustawiała wszystkie dane, po czym przeniosła się w końcu na Gallifrey. Aurora Borealis
- Liczba postów : 148
Join date : 17/01/2013 Age : 344 Skąd : Apalapucia
by Sponsored content Sponsored content
Similar topics Similar topics
Pozwolenia na tym forum: Nie możesz odpowiadać w tematach
| |